Lufthansa informuje, że z powodu strajku stewardes i stewardów musi tylko dziś odwołać ponad 900 lotów. Dotknie to 107 tys. pasażerów. Protest rozpoczął się w piątek. Rozpoczął go personel kabinowy związku zawodowego Ufo. Do środy spowodował anulowanie ponad 3,7 tys. lotów, z których chciało skorzystać łącznie 443 tys. podróżnych.
Na razie nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja poprawiła się. Podejmowane przez zarząd firmy próby zawieszenia akcji strajkowej za pośrednictwem sądów pracy okazały się bezowocne. Prezes Lufthansy Carsten Spohr zadeklarował utrzymanie "twardego kursu" wobec związkowców tłumacząc, że w ostatnich latach zbyt często dochodziło do ustępstw. Zasygnalizował jednocześnie gotowość do dalszych rozmów.
"Musimy niestety przetrzymać ten konflikt, by zapewnić pomyślną przyszłość Lufthansy, a w szczególności także naszych pracowników" - powiedziała cytowana w czwartkowym wydaniu dziennika "Bild" członkini zarządu Lufthansy Bettina Volkens.
Odrzucenie pozwów Lufthansy do sądów pracy pierwszej instancji w Duesseldorfie i Darmstadcie o zawieszenie akcji strajkowej oznacza, że Ufo może ją kontynuować do piątku włącznie. Od decyzji sądu w Duesseldorfie złożono odwołanie do tamtejszego krajowego sądu pracy, który zacznie je rozpatrywać w czwartek po południu.
Powodem protestu są płace 19 tys. pracowników oraz system przechodzenia na wcześniejszą emeryturę. Kierownictwo Lufthansy oferuje nowo zatrudnianym pracownikom gorsze warunki emerytalne od tych, które mają obecnie pracujący stewardzi i stewardesy. Teraz personel firmy ma prawo do wcześniejszej emerytury w wieku 55 lat, przy zachowaniu 60 proc. ostatniej pensji, wynoszącej średnio 50 tys. euro rocznie.