160 osób aresztowano minionej nocy w Londynie po starciach młodych ludzi z policją. Zamieszki wybuchły w dzielnicy Enfield w północnej części miasta. Poprzednio do rozruchów doszło w dzielnicy Tottenham, w nocy z soboty na niedzielę, po tym, jak podczas próby zatrzymania przez policję zginął 29-letni Mark Duggan.
Obecnie sytuacja jest opanowana, ale policja już przygotowuje się do nadejścia kolejnej nocy. Zamieszki, które wybuchły w kilku dzielnicach Londynu, nie przypominały bowiem społecznego protestu. Zorganizowane gangi młodych ludzi dopuszczały się aktów bezmyślnego wandalizmu, dewastowano i okradano sklepy - głównie ze sprzętem elektronicznym i telefonami komórkowymi.
Policja podkreśla, że rodzina zastrzelonego mężczyzny nie popiera fali przemocy. Jego brat Shaun Hall powiedział dziennikarzom, że nie chce, by rozruchy były kojarzone z imieniem brata, którego nazwał człowiekiem rodzinnym i spokojnym.
Zarówno policji, jak i władzom zależy na dokładnym zbadaniu przyczyn i przebiegu zamieszek. W przyszłym roku w stolicy Wielkiej Brytanii zostanie zorganizowana letnia olimpiada, a widok płonących autobusów i budynków nie jest najlepszą wizytówką dla gospodarza igrzysk.