"Kos płonie", "całe miasteczko Kardamena zostało ewakuowane", "do hotelu przyjechała policja, kazała wszystkim turystom zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy" - to relacje naszych Słuchaczy, którzy przebywają na greckiej wyspie Kos. Premier tego kraju ostrzega, że "najtrudniejszy czas jest wciąż przed nami".
Na Gorącą Linię RMF FM otrzymaliśmy informacje od naszych Słuchaczy dotyczące pożaru na greckiej wyspie Kos.
Jak powiedziała jedna ze zgłaszających osób, "Kos płonie".
Do tej pory nie udało się ugasić pożaru, dlatego ewakuowano całe miasteczko. Łącznie z zamknięciem restauracji, sklepów, wszystkiego. Całe miasteczko Kardamena zostało ewakuowane do Antimachii. To jest około 15 minut autokarem, przy lotnisku w Kos. Wszyscy są bezpieczni, nastroje są różne. Najważniejsze, że nie ma paniki, wszystko jest w porządku. Wszystko sprawnie szło. Jesteśmy na boisku szkolnym i czekamy - relacjonowała.
Inna słuchaczka, która przebywa w Grecji, przekazała w rozmowie z RMF FM, że "o godzinie 14 zaczęło się dymić". My byliśmy wtedy na plaży w Kos. Uspokajali nas co chwilę, że nic się nie dzieje, że pali się w górach. Latały samoloty, helikoptery, które gasiły ten pożar. Jakąś godzinę temu do hotelu przyjechała policja, kazała wszystkim turystom zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Chodziliśmy po tym Kos, szukaliśmy autokaru. Wywieźli nas pod lotnisko, prawdopodobnie do jakiejś szkoły. Nie mamy żadnej informacji, nie mamy wody. Jest słabo - relacjonowała.
Kardamena (gr. Καρδάμαινα) to około 2,1-tysięczna miejscowość w Grecji. Znajduje się w południowej części wyspy Kos.
Między czerwcem a wrześniem populacja miasteczka zwiększa się trzykrotnie, w związku z napływem turystów.
Ambasada Wielkiej Brytanii w Grecji przekazała na platformie X informację o ewakuacji na greckiej wyspie Kos.
"W miejscowości Kardamena zarządzono ewakuację. W rejonie wybuchł pożar" - podał ambasada.