Państwowe media Korei Północnej stwierdziły, że 800 tys. obywateli kraju wyraziło chęć dołączenia do sił zbrojnych, by walczyć ze Stanami Zjednoczonymi. Komentatorzy uznają to za propagandę, co jednak nie oznacza, że armia Pjongjangu nie stanowi zagrożenia.
Tylko w piątek około 800 tys. pracowników i studentów z całego kraju wyraziło chęć dołączenia lub ponownego wstąpienia do północnokoreańskich sił zbrojnych, by przeciwstawić się USA - podał oficjalny organ prasowy rządzącej krajem komunistycznej Partii Pracy Korei (PPK), dziennik "Rodong Sinmun".
"Rosnący entuzjazm młodych ludzi, by dołączyć do armii, jest pokazem niezachwianej woli młodszego pokolenia, by bezlitośnie wymazać maniaków wojennych, którzy podejmują rozpaczliwe próby wyeliminowania naszego drogocennego socjalistycznego kraju, oraz by zrealizować wielką sprawę narodowego zjednoczenia" - napisała północnokoreańska gazeta.
Władze Korei Północnej stanowczo protestują przeciwko wspólnym ćwiczeniom wojskowym USA i Korei Płd. Freedom Shield, które rozpoczęły się w poniedziałek. W czwartek Pjongjang wystrzelił do morza międzykontynentalny pocisk balistyczny Hwasong-17.
Choć twierdzenia "Rodong Sinmun" odbierane są jako propagandowe, zachodni eksperci wielokrotnie ostrzegali przed zagrożeniem militarnym ze strony Korei Północnej, szczególnie w kontekście zbrojeń rakietowych i nuklearnych Pjongjangu.
Amerykański think tank Council on Foreign Relations (CFR) oceniał w 2022 roku, że Korea Północna posiada materiał do budowy ponad 100 głowic nuklearnych i przetestowała już pociski, którymi mogłaby dokonać ataku jądrowego na Stany Zjednoczone.
Według danych przytaczanych w raporcie CFR Korea Północna dysponuje czwartą pod względem wielkości armią świata z 1,2 mln żołnierzy. Prawdopodobnie posiada również broń chemiczną i biologiczną.
Choć uznawana jest za jeden z najbiedniejszych krajów świata i mierzy się z chronicznymi niedoborami żywności, przeznacza prawie 25 proc. swojego PKB na zbrojenia.