Korea Północna potępiła najnowszy pakiet sankcji gospodarczych nałożonych na nią w piątek przez USA. Oskarżyła USA o próbę podkopywania poprawy międzykoreańskich relacji podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich - podały północnokoreańskie media państwowe. "Obie Koree współpracowały ze sobą, a igrzyska olimpijskie odbyły się z powodzeniem" - podała oficjalna północnokoreańska agencja informacyjna KCNA, powołując się na MSZ Korei Płn.
"Ale Stany Zjednoczone sprowadziły groźbę wojny na Półwyspie Koreańskim, nakładając na KRLD nowe, zakrojone na dużą skalę sankcje, tuż przed ceremonią zamknięcia igrzysk olimpijskich" w Pjongczangu w Korei Południowej - poinformowano.
Blokada ze strony Stanów Zjednoczonych byłaby uważana za akt wojny - podała KCNA.
W piątek ministerstwo skarbu (finansów) USA nałożyło nowe sankcje na 1 osobę, 27 firm i 28 statków, dzięki którym Korea Północna zaopatruje się w ropę naftową, omijając w ten sposób dotychczasowe sankcje ONZ. Prezydent USA Donald Trump nazwał nowy pakiet restrykcji "największym w historii".
Dzień później władze Chin, które są de facto jedynym sojusznikiem Korei Północnej, zażądały, by USA nie nakładały jednostronnie sankcji na Pjongjang. Zdaniem Pekinu decyzja USA szkodzi współpracy krajów, które próbują rozwiązać kryzys na Półwyspie Koreańskim.
Chińskie MSZ zapewniło, że Państwo Środka skrupulatnie przestrzega restrykcji ogłoszonych przez ONZ, ale "stanowczo przeciwstawia się (...) 'długim rękom jurysdykcji'" Stanów Zjednoczonych.
Tymczasem delegacja wysokiego szczebla z Korei Północnej przybyła w niedzielę rano czasu lokalnego do Korei Południowej, by wziąć udział w ceremonii zakończenia igrzysk. Jej członkowie spotkają się także z prezydentem Korei Płd. Mun Dze Inem.
Agencja Reutera podaje, że grupa Południowych Koreańczyków próbowała w pobliżu granicy zablokować przejazd północnokoreańskiej delegacji. Około stu konserwatywnych deputowanych i aktywistów z Korei Płd. prowadziło tam siedzący protest; na miejscu zmobilizowano ok. 2,5 tys. policjantów. Delegacja z Korei Płn. pojechała jednak inną drogą, skłaniając opozycyjną Partię Wolności Korei do oskarżenia administracji prezydenta Muna o "nadużycie władzy i akt zdrady" poprzez zmianę trasy przejazdu delegacji w celu ochrony przed protestem - zauważa Reuters.
W ubiegłym roku Pjongjang przeprowadził swoją szóstą i zarazem największą jak dotąd próbę broni nuklearnej oraz kilka prób rakiet balistycznych. Zbrojenia Korei Płn. oburzają społeczność międzynarodową; przyjęta pod koniec 2017 roku przez RB ONZ rezolucja bardzo ogranicza handel z tym państwem i nakazuje, aby wszyscy północnokoreańscy pracownicy powrócili do swego kraju w ciągu dwóch lat.
(ph)