​Komisja Europejska przyłączyła się do skargi Czech na Polskę w sprawie Turowa - przekazała naszej dziennikarce rzeczniczka Komisji Europejskiej. Do tej pory stroną sporu, który będzie rozpatrywać Trybunał Sprawiedliwości UE były jedynie Czechy. "Komisja złożyła dziś wniosek o przyłączenie się po stronie Czech przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w sprawie C-121/21 Czechy przeciwko Polsce" - przekazała RMF FM rzeczniczka KE.

To przede wszystkim wzmacnia przed TSUE pozycję Pragi i jej argumentację - mówi RMF FM źródło w Brukseli. Jak usłyszała nasza dziennikarka Katarzyna Szymańska-Borginon: po prostu zwiększa szanse Czech na wygraną w TSUE w sprawie głównej. To jest też sygnał ze strony KE, że Turów nie jest wyłącznie problemem dwustronnym polsko-czeskim.

Ruch Komisji Europejskiej nie jest zaskoczeniem. KE zanim Czechy złożyły skargę wydała tzw. uzasadnioną opinię w której już wtedy poparła stanowisko Czech (w przypadku sporu między dwoma państwami członkowskimi art. 259 stanowi, że sprawa musi najpierw zostać wniesiona do Komisji). Komisja już wówczas stwierdziła nawet, że Polska popełniła także pewne naruszenia unijnego prawa, co do których Czechy nie odniosły się w swojej skardze. Chodzi o naruszenia dotyczące dyrektywy środowiskowej. To jest jednak odrębna procedura, którą KE zamierza prowadzić wobec Polski. 

Równolegle Komisja prowadzi horyzontalne postępowania przeciwko Polsce, które dotyczą niedociągnięć zaobserwowanych w kilku sprawach (chodzi także o przypadek Turowa - przyp. red.). Procedury te dotyczą dostępu do wymiaru sprawiedliwości, transpozycji dyrektywy w sprawie oceny oddziaływania na środowisko (OOŚ) oraz uzasadnienia wyłączeń na mocy ramowej dyrektywy wodnej. Komisja będzie prowadzić te procedury do czasu rozwiązania problemów - przekazała rzeczniczka KE. 

Czesi apelowali o zamknięcie kopalni

Czesi od kilku lat sprzeciwiali się rozbudowie kopalni w Turowie, wskazując, że może mieć ona negatywny wpływ na poziom wód podziemnych, a tym samym doprowadzić do problemów z dostawami wody pitnej do kraju libereckiego.

Sytuację zaostrzyła zeszłoroczna decyzja polskiego Ministerstwa Klimatu. W marcu 2020 roku, mimo sprzeciwu Czechów, przedłużono koncesję wydobywczą na sześć lat.

Na przełomie lutego i marca 2021 roku Czechy złożyły pozew do TSUE przeciwko Polsce w związku z rozbudową górnictwa. Minister środowiska Richard Brabec zaznaczał, że to "ekstremalne rozwiązanie", ale nieuniknione. Podkreślał, że jeśli Polska zaakceptuje żądania Czech i wstrzyma rozbudowę, to pozew zostanie wycofany.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do argumentów Czechów, że dalsze wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku może mieć negatywny wpływ na poziom lustra wód podziemnych na terytorium czeskim. To może z kolei zagrozić zaopatrzeniu w wodę pitną po stronie czeskiej. Prezes zauważyła, że Polska zamierza ukończyć budowę ekranu przeciwfiltracyjnego dopiero w 2023 roku - to za późno. Dodatkowo potwierdza, że Polska zauważa problem.

TSUE tym samym nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia. Sprawa jest o tyle trudna, że węgiel z kopalni był głównym paliwem lokalnej elektrowni - wstrzymanie wydobycia będzie wiązało się także z wyłączeniem bloków. 

Premier Mateusz Morawiecki pod koniec maja rozmawiał w sprawie Turowa z premierem Czech Andrejem Babiszem. Szef polskiego rządu przekonywał, że obie strony są bliskie porozumienia i Czechy zgodziły się wycofać wniosek do TSUE. Babisz jednak zaprzeczył temu i powiedział, że jego rząd nie wycofa skargi, dopóki nie zostanie podpisana umowa z Polską. 

W poniedziałek poinformowano, że rząd Czech będzie wnioskować o 5 mln euro kary za każdy dzień zwłoki w wykonaniu przez Polskę wyroku. 

Opracowanie: