MSZ Rosji oświadczyło w poniedziałek, że wynik referendum w Macedonii świadczy o tym, że tamtejsze społeczeństwo postanowiło zbojkotować narzucone mu decyzje. Rosyjski resort oskarżył kraje zachodnie o zabiegi mające przyspieszyć wejście Macedonii do NATO.
Ministerstwo w komunikacie oświadczyło, że frekwencja na poziomie 36,8 proc. nie pozwala uznać niedzielnego referendum za ważne. Frekwencja ta "niedwuznacznie świadczy o tym, że wyborcy macedońscy woleli zbojkotować decyzje narzucane z zewnątrz Skopje i Atenom" - oznajmił resort.
Porozumienie o zmianie nazwy państwa macedońskiego, zawarte przez Grecję i Macedonię nad granicznym jeziorem Prespa, "jest sprzeczne z prawem międzynarodowym i konstytucją Macedonii" - oznajmiło MSZ Rosji.
Oceniło, że w niedzielnym referendum "dwie trzecie ludności Macedonii nie poparły porozumienia". Mimo to - jak dodało - "wyniki głosowania poparły natychmiast władze UE i NATO, a także Waszyngton". Zdaniem rosyjskiego MSZ świadczy to o "chęci zapewnienia przyspieszonego wciągnięcia Skopje do NATO, niezależnie od woli narodu macedońskiego".
Ministerstwo zarzuciło także politykom z krajów UE i NATO, iż "bezpośrednio uczestniczyli w kampanii propagandowej" związanej z referendum, "bez skrępowania ingerując w wewnętrzne sprawy" Macedonii.
Rosja "uważnie śledzi rozwój sytuacji" w tym kraju - zapewnił resort spraw zagranicznych w Moskwie.
W niedzielnym referendum konsultacyjnym w Macedonii ponad 90 proc. głosujących poparło zmianę nazwy kraju na "Republika Macedonii Północnej". Taka decyzja pozwoliłaby na rozwiązanie sporu z Grecją, który blokuje przystąpienie byłej jugosłowiańskiej republiki do UE i NATO. Jednak niska frekwencja w referendum - około 36 proc. - najprawdopodobniej nie pozwoli uznać go za ważne.
Rosja wcześniej publicznie krytykowała ideę członkostwa Macedonii w NATO i zarzucała Sojuszowi Północnoatlantyckiemu, że forsuje przystąpienie do niego Macedonii.
(ph)