41-letnia mieszkanka położonej nad Morzem Czarnym tureckiej prowincji Giresun przez ponad 7 godzin walczyła z prądem morskim, nim udało jej się samodzielnie dopłynąć do brzegu. O sprawie informuje portal Hurriet Daily News.
Feyza Alya Turan została porwana przez prąd i zniesiona ponad 3 kilometry w głąb morza.
Kiedy nie udało jej się utrzymać przybrzeżnej boi, zaczęła z determinacją płynąć w kierunku widocznej plaży. Bardzo silny prąd wsteczny spychał ją jednak na pełne morze - poinformował turecki dziennik.
Po kilku godzinach na jej pozostawiony na brzegu telefon komórkowy zaczęła wydzwaniać rodzina, zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością kobiety. Telefon odebrali inni plażowicze, a zorientowawszy się w sytuacji, zaalarmowali służby ratownicze.
Jednak nim pomoc została zorganizowana, kobiecie udało się samodzielnie wrócić na brzeg. Była godzina 21, kobieta spędziła w wodzie 7,5 godzin.
Kiedy dotarłem na plażę, czekali na mnie ratownicy medyczni. Zabrali mnie do szpitala, bo po tylu godzinach byłam bardzo wyczerpana - powiedziała lokalnym mediom Turan.