Kierowca ciężarówki w Rosji przejechał 800 kilometrów, by uratować umierającego kociaka. "Płynęły mu łzy" - wspomina dzisiaj Aleksander.
Aleksander Ermolajew jechał ciężarówką, gdy w pobliżu wsi Jazykowo zauważył "coś mokrego i puszystego". Tego dnia bardzo padało. Zjechał na pobocze drogi i zauważył małego kotka.
Moje serce krwawiło. Pobiegłem po niego, nie wiedziałem nawet, czy żyje. Zacząłem go głaskać, otworzył oczy i popłynęły mu łzy - wspomina Ermolajew w rozmowie z E1.ru.
Kot miał poważne obrażenia tylnych łap, prawdopodobnie uderzyło go auto. Rosjanin wziął więc zwierzę do kabiny, położył na siedzeniu i zadzwonił do żony, by znalazła w internecie najbliższą klinikę weterynaryjną. Okazało się, że weterynarz jest w Jazykowie.