Majowa katastrofa śmigłowca prezydenta Iranu Ebrahima Raisiego nie była dziełem obcych służb. Irański wywiad ustalił, że był to wypadek, do którego doprowadziły dwa czynniki - złe warunki atmosferyczne i przeciążenie maszyny.

Śmigłowiec, na pokładzie którego znajdował się prezydent Iranu Ebrahim Raisi i inni wysocy rangą urzędnicy, m.in. minister spraw zagranicznych Hossein Amir Abdollahian, rozbił się 19 maja w prowincji Azerbejdżan Wschodni.

Irańska delegacja wracała z uroczystości otwarcia zapory na rzece Araks na granicy Iranu i Azerbejdżanu. Do wypadku doszło w gęstej mgle w górzystym regionie na północnym-zachodzie kraju.

Złe warunki pogodowe sprawiły, że ekipy ratownicze nie były w stanie szybko dotrzeć do obszaru, gdzie rozbiła się maszyna. W katastrofie zginęło łącznie osiem osób.

Nie sabotaż, a wypadek

W środę irańska agencja Fars podała, powołując się na źródło w służbach wywiadowczych tego kraju, że katastrofa prezydenckiego śmigłowca była niczym innym, jak wypadkiem.

W ramach trwającego ponad trzy miesiące śledztwa irańskie agencje wywiadowcze sprawdziły "ok. 30 tys. osób" i wykluczyły, by przyczyną tragedii był czynnik ludzki.

Na pokładzie maszyny nie stwierdzono też obecności śladów jakichkolwiek substancji chemicznych. Ponadto irański wywiad wykluczył możliwość zakłócenia pracy elektroniki śmigłowca, a w efekcie sabotażu.

Źródło agencji Fars twierdzi, że do katastrofy doprowadziły dwa czynniki - złe warunki atmosferyczne i przeciążenie maszyny. Anonimowy rozmówca przekazał, że śmigłowiec wystartował za późno i do tego czasu pogoda uległa pogorszeniu.

"Na pokładzie śmigłowca były dwie osoby więcej, niż wskazywały protokoły bezpieczeństwa. Kiedy pilot zauważył mgłę i próbował wzbić się śmigłowcem na wymaganą wysokość, helikopter nie miał do tego wystarczająco dużej mocy. W efekcie w warunkach ograniczonej widoczności z powodu mgły doszło do zderzenia z górą" - pisze agencja Fars, powołując się na źródło.

"Instytucje bezpieczeństwa i wywiadu zakończyły szczegółowe dochodzenie i istnieje pewność, że to, co się stało, było wypadkiem" - zaznaczono.

Po śmierci Ebrahima Raisiego stanowisko prezydenta tymczasowo objął pierwszy wiceprezydent Mohammad Mochber. Rozpisał on wybory prezydenckie, które zakończyły się zwycięstwem uważanego za reformatora Masuda Pezeszkiana.