Kapitan statku Costa Concordia, którego prokuratura oskarża o doprowadzenie do katastrofy u wybrzeży Toskanii, nie był pod wpływem narkotyków - informują włoskie media. Przeprowadzenie badań toksykologicznych zleciła prokuratura. Dzisiaj liczba ofiar katastrofy wzrosła do piętnastu osób. Ponad 20 wciąż uznaje się za zaginione. Nadal trwają ich poszukiwania we wraku jednostki.
Dzisiaj płetwonurkowie dotarli do rejonu restauracji i miejsca zejścia do szalup ratunkowych. Tam znaleziono dwa ciała. Dotychczas udało się zidentyfikować osiem ofiar katastrofy włoskiego wycieczkowca - czterech obywateli Francji oraz Włocha, Węgra, Niemca i Hiszpana - poinformował szef włoskiej Obrony Cywilnej Franco Gabrielli.
W rejon wyspy Gilio ma przypłynąć okręt włoskiej marynarki wojennej, który wyposażony jest sprzęt najnowszej generacji. Dzięki niemu możliwe będzie dokładne zbadanie dna morskiego w rejonie katastrofy. Ratownicy przypuszczają, że cześć pasażerów po zderzeniu wycieczkowca ze skałą wypadła za burtę.
W niedzielę w mediach pojawiły się informacje, że czarna skrzynka statku Costa Concordia jest zepsuta i nie będzie można z niej odczytać żadnych danych. Urządzenie uległo awarii jeszcze 15 dni przed katastrofą. Załoga prosiła o jego naprawienie. Prokuratura poszukuje również osobistego komputera kapitana statku Francesco Schettino. Stara się także ustalić tożsamość kobiety, która - według zeznań świadków - zabrała sprzęt z wycieczkowca.
Francesco Schettino został aresztowany. Wśród stawianych mu zarzutów jest - oprócz nieumyślnego spowodowania śmierci - porzucenie statku w chwili, gdy było na nim jeszcze wielu ludzi. Straż Przybrzeżna kilkukrotnie prosiła go o powrót na pokład, gdy trwała tam jeszcze ewakuacja, ale ten nie posłuchał apeli. Grozi mu do 15 lat więzienia.
Do katastrofy doszło 13 stycznia. Luksusowy wycieczkowiec rozbił się o skały u wybrzeży Toskanii - statek podpłynął zbyt blisko wyspy Giglio. Prawdopodobnie kapitan wykonał niebezpieczny manewr, bo chciał zrobić przyjemność pochodzącemu z niej menedżerowi pokładowej restauracji. Zawołał go na górny pokład, aby mógł na nią popatrzeć.
Na pokładzie statku Costa Concordia w chwili katastrofy było ponad cztery tysiące osób.