Rakiety mamy swoje, rosyjskich nie potrzebujemy. Iran twierdzi, że wcale nie kupił rosyjskich zestawów przeciwlotniczych S-300 do obrony swoich instalacji nuklearnych przez amerykańskim czy izraelskim atakiem. Ale służby specjalne w Jerozolimie są przekonane, że Iran może otrzymać tę nowoczesną broń do końca roku.
S-300 to przeciwlotnicze systemy rakietowe klasy ziemia- powietrze, które mogą być użyte zarówno przeciwko samolotom jak i taktycznym pociskom balistycznym. Zachodni eksperci twierdzą, że Teheran kupił baterie rakiet S-300, żeby utrudnić ewentualny atak Izraela albo USA na swoje instalacje jądrowe.
To wszystko nieprawda - powiedział rzecznik irańskiego MSZ zapytany, czy jego kraj kupił rosyjskie rakiety. Jesteśmy całkowicie samowystarczalni, jeśli chodzi produkcję rakiet, jak to było widać do tej pory - dodał. Dotychczas publikowano sprzeczne doniesienia dotyczące tego, czy Teheran kupił od Moskwy systemy S-300.
W ubiegłym roku minister obrony Iranu Mustafa Mohammad Nadżar powiedział, że Rosja zgodziła się dostarczyć takie rakiety, jednak Rosjanie temu zaprzeczyli. Według Izraela, rakiety mają być dostarczone do Iranu do końca roku. Ich pierwsza partia ma dotrzeć już na początku września, jednak może minąć od sześciu do 12 miesięcy zanim zostaną rozlokowane i będą gotowe do działania.