Grupa 14 Polaków została uwięziona na wyspie Maui, gdzie szaleją pożary. Nasz amerykański korespondent Paweł Żuchowski rozmawiał z Polką mieszkającą w New Jersey, która wraz z grupą przyjaciół uciekła przed płomieniami, ale nie może wydostać się z wyspy.
W kurorcie Lahaina spłonęło wiele budynków, a wicegubernator Hawajów Sylvia Luke przyznała, że szpitale są przeciążone liczbą pacjentów poparzonych lub z objawami zatrucia dymem.
Z ogarniętych pożarami Hawajów próbuje wydostać się 14 Polaków. Są teraz bezpieczni w innym hotelu, chociaż stracili wszystkie rzeczy.
Nasze wszystkie rzeczy zostały w miejscowości Lahaina. Całe miasteczko spłonęło. My jesteśmy w strojach kąpielowych. Nasze wszystkie rzeczy spłonęły. Z naszego ośrodka zostały jedynie sprężyny z materacy - relacjonuje jedna z Polek. Twierdzi, że internet działa bardzo słabo. Polacy czują się odcięci od świata. Nie możemy dostać się do lotniska dlatego, że tutaj między miasteczkiem Lahaina, gdzie wszystko się spaliło do zera, nie ma jak przejechać - dodaje.
Panuje ogromne zamieszanie. To co się dowiadujemy, to z jakiś wiadomości tekstowych od znajomych z innych części USA lub nawet Polski. Wiemy już o 6 ofiarach. 12 osób uratowała straż przybrzeżna - informuje turystka uwięziona na wyspach.
Takie zdarzenie faktycznie miało miejsce - potwierdziła to wicegubernator stanu. Grupa mieszkańców zachodniej części wyspy Maui, która, uciekając przed ogniem, wypłynęła zbyt daleko od brzegu. Straż przybrzeżna zdołała jednak ich uratować.