Islandia dała zielone światło na wznowienie połowów wielorybów. Ekolodzy biją na alarm, bo płetwale poławiane w celach komercyjnych giną wyjątkowo okrutną i bolesną śmiercią.
Organizacje broniące praw zwierząt i ekolodzy określają decyzję islandzkich władz, jako "niezwykle rozczarowującą" - donosi brytyjski "The Guardian".
Reykjavik zapowiadał, że wprowadzone zostaną surowsze przepisy regulujące typy sprzętu używanego do połowów, wdrożone będą specjalne szkolenia i wzmożony zostanie monitoring kutrów poławiaczy. Aktywiści twierdzą jednak, że wszystkie te działania są bezcelowe i nieistotne. Wieloryby nadal będą umierać w męczarniach.
Drugie co do wielkości największe morskie ssaki świata - płetwale zwyczajne - zabijane są przy pomocy harpunów, do których podczepiane są ładunki wybuchowe.
Według organizacji International Union for Conservation of Nature płetwalom grozi wyginięcie. Tymczasem w ubiegłym roku w Islandii zabito 148 takich wielorybów.
W czerwcu islandzkie Ministerstwo ds. żywności i rolnictwa zawiesiło licencje na polowania, gdy zlecony przez rząd raport wykazał, że nie są one zgodne z krajowymi przepisami dotyczącymi dobrostanu zwierząt. Ponowne wydanie pozwolenia poprzedziło zaostrzenie przepisów dotyczących sprzętu wykorzystywanego w czasie polowań.
Dyrektor na Europę organizacji Humane Society International, Ruud Tombrock, ocenił, że "nie sposób wytłumaczyć, dlaczego minister Svavarsdottir odrzuciła jednoznaczne wnioski z badania naukowego, które sama zleciła, dowodzącego, jak brutalne i okrutne jest komercyjne polowanie na wieloryby".
Na wieloryby nadal oficjalnie poluje się w Islandii, Norwegii i Japonii.