W amerykańskim Teksasie szaleje pożar, uznany za największy w historii tego stanu. Władze ostrzegły, że w weekend ogień może się jeszcze bardziej rozprzestrzenić. Żywioł doprowadził do tej pory do śmierci dwóch osób, zabił tysiące sztuk bydła i spustoszył obszar blisko pół miliona hektarów, niszcząc m.in. około 500 domów.
Pożar, nazwany Smokehouse Creek, pozostawia po sobie zgliszcza. Do piątkowego popołudnia ogień był opanowany jedynie w 15 proc. Sytuację pogarsza pojawienie się w zachodnim Teksasie kilku mniejszych pożarów.
Według gubernatora Grega Abbotta region Panhandle został "całkowicie zdewastowany". Pożar zniszczył około 500 budynków.
Niektóre miejsca całkowicie zniknęły. Nie zostało nic oprócz popiołu na ziemi - stwierdził Abbott podczas piątkowej konferencji prasowej.