Setki tysięcy kobiet protestowały w Indiach przeciwko brutalnemu zgwałceniu i zamordowaniu młodej lekarki - podała agencja Reutera. Do zbrodni doszło w piątek w Kalkucie.
Do zbrodni doszło w piątek w Kalkucie we wschodnich Indiach, niedaleko granicy z Bangladeszem.
W znajdującej się tam szkole medycznej zgwałcona i zabita została 31-letnia lekarka na stażu.
Jak przekazali agencji Reutera współpracownicy lekarki, w związku z tym, że na terenie obiektu, w którym pracowała, nie ma pokojów do odpoczynku dla lekarzy, kobieta położyła się spać na dywanie w sali wykładowej po 36-godzinnym dyżurze.
Zwłoki 31-latki znaleziono w piątek. Policja poinformowała w związku z przestępstwem zatrzymano policyjnego ochotnika (policjant ochotnik w Indiach to osoba, która w ramach służby społecznej wspiera regularną policję w różnych zadaniach, ale nie jest pełnoprawnym funkcjonariuszem).
Zbrodnia wywołała protesty lekarzy i przypomniała o zbiorowym gwałcie i zabójstwie 23-latki w autobusie w Delhi w 2012 roku.
Jak powiedziała jedna z protestujących, Rinky Ghosh, która wzięła udział w proteście w Kalkucie, "przyszliśmy tutaj, aby domagać się sprawiedliwości, ponieważ ja również mam córkę". Boję się wysyłać ją gdziekolwiek. Boję się wysyłać moją córkę na naukę - powiedziała. Dlatego jestem tutaj dzisiaj, ponieważ coś musi zostać zrobione, ta niesprawiedliwość musi się skończyć - dodała.
W proteście wobec zbrodni wiele państwowych szpitali w tym tygodniu wstrzymało realizację większości usług, oprócz tych na oddziałach ratunkowych.