Kolejnej fali starć ulicznych w czasie dzisiejszych demonstracji żółtych kamizelek obawia się francuski rząd. Mimo apelu prezydenta Emmanuela Macrona o położenie kresu protestom, członkowie ruchu zapowiadają, że zbiorą się m.in. na paryskich Polach Elizejskich.
Porządku wokół Łuku Triumfalnego, Pól Elizejskich i w całym centrum Paryża strzec ma kilka tysięcy policjantów i żandarmów - w tym oddziały szturmowe z wozami opancerzonymi.
Te ostatnie mają w razie potrzeby niszczyć uliczne barykady, które często wznoszą na paryskich ulicach uczestnicy trwających już od trzech i pół miesiąca protestów przeciwko polityce prezydenta Macrona.
Żółte kamizelki mają demonstrować we francuskiej stolicy już 16. sobotę z rzędu. MSW obawia się jednak, że tym razem może dojść do ostrzejszych niż zwykle starć z policją.
Jak relacjonuje z Paryża nasz korespondent, uczestnicy manifestacji podzielili się na dwie duże grupy. Jedna podąża w stronę placu Republiki, gdzie ma się odbyć wiec przeciwników polityki prezydenta Macrona; druga zboczyła z drogi i ruszyła w kierunku rezydencji premiera.
Według sondaży, żółte kamizelki nie mają szans na sukces w zbliżających się wyborach do europarlamentu, mogą więc skoncentrować się na ulicznej walce politycznej.
Organizatorzy przekonują, że chcą utrzymać presję na władze w miarę, jak do końca zbliża się dwumiesięczna "wielka debata narodowa" zainicjowana przez Macrona w reakcji na protesty. Debata, kończąca się w połowie marca, w zamyśle władz ma być szansą dla zwykłych Francuzów na wypowiedzenie się w sprawach francuskiej gospodarki i demokracji. Wielu przedstawicieli "żółtych kamizelek" bojkotuje debatę, twierdząc, że służy ona tylko interesom rządu.
Oprócz debaty Macron ogłosił też pakiet działań na łączną kwotę ok. 10 mld euro, w celu podniesienia siły nabywczej robotników i emerytów.
Protesty "żółtych kamizelek" rozpoczęły się w listopadzie 2018 roku. Oprócz rezygnacji z planowanej podwyżki podatków od paliwa, z której rząd już się wycofał, ruch ten odrzuca politykę gospodarczą Macrona, nastawioną ich zdaniem na duże koncerny i bogatych kosztem zwykłych robotników. Domaga się podniesienia płac, emerytur i zasiłków dla bezrobotnych oraz zgłasza żądania polityczne, w tym dymisji Macrona.