Francja oficjalnie przestawia się na "gospodarkę wojenną" - tak wielu paryskich obserwatorów komentuje nadzwyczajną naradę w Pałacu Elizejskim, w czasie której prezydent Emmanuel Macron wezwał szefów francuskich koncernów zbrojeniowych do inwestycji, dzięki którym produkcja broni i sprzętu wojskowego zostanie zwielokrotniona.

Prezydent Emmanuel Macron zapewnił szefów koncernów zbrojeniowych, że nie tylko Francja, ale również wiele innych krajów europejskich zamierza w najbliższym czasie radykalnie się dozbroić. Zamówień więc - jego zdaniem - nie zabraknie, tym bardziej że kontynuowane będą również dostawy broni dla Ukrainy.

Przed wojną w Ukrainie wyprodukowanie np. jednej francuskiej samobieżnej haubicoarmaty typu CAESAR trwało około trzech lat. Teraz trwa sześć miesięcy. Według wielu paryskich ekspertów trzeba będzie ten okres skrócić jeszcze o połowę. Koncern Dassault Aviation ma produkować dwa razy więcej samolotów bojowych typu Rafale, potrojona ma też zostać we Francji produkcja niektórych typów pocisków. Zamówienia dotyczące uzbrojenia mają być traktowane priorytetowo np. przez niektóre firmy z branży elektronicznej.

Niektórzy paryscy eksperci sugerują, że kontrowersyjne działania prezydenta USA Donalda Trumpa na scenie międzynarodowej i tworzenie europejskiego systemu obronny to wręcz historyczna szansa na przyspieszenie rozwoju francuskiego przemysłu zbrojeniowego.

Francuskie media oceniają, że część krajów europejskich, które kupowały dotąd prawie wyłącznie amerykańskie uzbrojenie, jest zaniepokojona częściowym odwracaniem się plecami administracji Trumpa do Ukrainy i - generalnie - do naszego kontynentu. Coraz częściej słychać komentarze o "zdradzie" i o amerykańskiej chęci tworzenia "strategicznej osi Waszyngton-Moskwa" przeciwko Chinom.

Wielu francuskich ekspertów zauważa, że już wcześniej władze USA zaczęły skupiać swoją uwagę na potencjalnym zagrożeniu ze strony Chin - spychając trochę Europę na dalszy plan - ale nigdy jeszcze nie przybrało to w sumie tak brutalnej formy w sferze działań dyplomatycznych, jak od czasu ponownego wprowadzenia się do Białego Domu Donalda Trumpa.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Według paryskich mediów w tej sytuacji Stany Zjednoczone przestały być postrzegane przez niektóre kraje europejskie jako absolutna gwarancja bezpieczeństwa, a budowa europejskiego systemu obrony będzie prawdopodobnie łączyć się z przyspieszonym rozwojem zbrojeniówki na naszym kontynencie, w tym we Francji.

Niektórzy paryscy komentatorzy sugerują wręcz, że trzeba te "szanse" wykorzystać, bo sytuacja już za kilka lat może znowu ulec zmianie. Za niecałe cztery lata Donald Trump będzie musiał się wyprowadzić z Białego Domu, a jego następca - zaniepokojony ewentualnym spadkiem eksportu amerykańskiej broni dla Europy - może chcieć szybko naprawić nadszarpnięte więzy atlantyckie.

Część specjalistów sugeruje jednak, że - niezależnie od tego, kto będzie następcą Trumpa w Białym Domu - jeżeli europejski system obrony zacznie być teraz tworzony, stanie się to pozytywnym dopełnieniem NATO. Wszystko bowiem wskazuje, że w przyszłości uwaga Waszyngtonu będzie coraz bardziej skupiona - na strategicznej mapie świata - na zagrożeniu, jakie mogą stanowić Chiny.

Opracowanie: