Funkcjonariusze FBI przeszukali w czwartek wieczorem placówkę pocztową na Florydzie w ramach śledztwa, którego celem jest zidentyfikowanie osoby lub osób, które wysłały 10 tzw. bomb rurowych do prominentnych polityków Partii Demokratycznej i krytyków polityki prezydenta Trumpa.
W ramach tego śledztwa stwierdzono - jak poinformowali anonimowi przedstawiciele FBI - że ślady prowadzą na Florydę, jako miejsce skąd wysłano przynajmniej niektóre paczki z bombami.
Potwierdziła to w wywiadzie dla telewizji Fox News Kirstjen Nielsen kierująca Departamentem Bezpieczeństwa Krajowego.
Dlatego przeszukano, z pomocą policyjnych psów tropiących, centrum sortowania przesyłek pocztowych w Opa-Locka, miejscowość położoną w południowej części Florydy, w pobliżu Miami. Policja w Miami ujawniła, że FBI podejrzewa, iż właśnie przez to centrum przeszła część paczek z bombami.
Przypuszcza się że bomby i urządzenia do ich odpalania były skonstruowane na podstawie planów dostępnych w internecie.
Władze federalne określiły wysyłanie paczek z bombami jako "akt terroru" chociaż - jak zauważa Reuter - odmówiły sprecyzowania czy były one rzeczywiście zdolne do eksplozji. Niektórzy eksperci są zdania, że ich prymitywna konstrukcja wskazuje, że miały one raczej powodować strach i poczucie zagrożenia, a nie zabijać.
W czwartek przechwycono dwie podejrzane paczki wysłane do byłego wiceprezydenta USA, demokraty Joe Bidena. Wcześniej w czwartek policyjni saperzy usunęli taką paczkę z domu aktora Roberta de Niro na nowojorskim Manhattanie.
Od wtorku paczki z materiałami wybuchowymi i urządzeniami do ich odpalania wysłano ponadto do miliardera i jednego z czołowych donatorów Partii Demokratycznej George'a Sorosa, byłej sekretarz stanu Hillary Clinton, byłego prezydenta Baracka Obamy, do siedziby telewizji CNN na Manhattanie a także do byłego prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Erica Holdera, byłego dyrektora CIA Johna Brennana i do demokratycznej deputowanej do Izby Reprezentantów Maxine Waters.
(j.)