Berlińska prokuratura wszczęła śledztwo w związku z oskarżeniami wobec Tilla Lindemanna, lidera zespołu Rammstein. Wokaliście zarzuca się przymuszanie do czynności seksualnych oraz udostępnianie narkotyków – poinformowała rzeczniczka prokuratury w Berlinie.

Jak wyjaśniła rzeczniczka prokuratury, śledztwo zostało wszczęte po kilku zawiadomieniach, złożonych przez osoby trzecie (niemające bezpośredniego związku ze sprawą), a także z urzędu przez berlińską prokuraturę. W tej chwili nie można ujawniać więcej informacji ze względu na dobro śledztwa, oraz by chronić dobra osobiste osób potencjalnie poszkodowanych - dodała.

"Berliner Zeitung", "Bild" oraz "Tagesspiegel" podały, że śledztwo dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa z artykułu 177 kodeksu karnego, dotyczącego napaści na tle seksualnym, przymuszania do czynności seksualnych bądź gwałtu.

Kilka niemieckich mediów prowadziło od końca maja własne śledztwa. "Welt am Sonntag" opublikował na początku czerwca wyniki dziennikarskiego dochodzenia. Kilka kobiet zeznało, że zostały odurzone narkotykami w trakcie koncertów Rammstein i że padły ofiarą napaści na tle seksualnym. Portale NDR, WDR oraz dziennik "Sueddeutsche Zeitung" dotarły do kobiet, które formułowały podobne zarzuty wobec Lindemanna.

8 czerwca prawnicy Lindemanna zaprzeczyli w wydanym oświadczeniu, jakoby kobiety na koncertach Rammsteina "były odurzane tabletkami gwałtu lub alkoholem w celu umożliwienia mu dokonywania na nich czynności seksualnych". "Te zarzuty są niezmiennie nieprawdziwe. Podejmiemy natychmiastowe kroki prawne przeciwko osobom fizycznym w przypadku jakichkolwiek zarzutów tego rodzaju" - zagrozili.

W ubiegłym tygodniu Rammstein zagrał cztery koncerty na stadionie w Monachium. Kolejne odbyć się mają w Berlinie w dniach 15, 16 i 18 lipca. Rozpoczęte śledztwo nie spowodowało na razie ich odwołania ze strony organizatora - dowiedział się "Tagesspiegel".