64 polskich dzieci i ich opiekunowie zostali ewakuowani z odciętego od świata przez powódź ośrodka wczasowego Polskiej Macierzy Szkolnej w Comblain-la-Tour na wschodzie Belgii. Ewakuację przeprowadziło na specjalnych łodziach pontonowych belgijskie wojsko.
Belgię od kilku dni nawiedzają ulewy, które spowodowały już powodzie w wielu częściach kraju.
Odcięty od świata został również ośrodek wczasowy Polskiej Macierzy Szkolnej w Comblain-la-Tour w Walonii.
"W tej chwili do budynku można dostać się praktycznie tylko łodzią. Zalane są wszystkie drogi dojazdowe. Woda w niektórych miejscach sięga powyżej metra" - relacjonował wczoraj Piotr Ładomirski z Polskiej Macierzy Szkolnej.
Dzieci i opiekunowie schronili się na pierwszym i drugim piętrze zalanego budynku.
Ładomirski podkreślał, że są bezpieczni.
"Mają dostęp do wody (pitnej) i jedzenia. W budynku jest nadal dostęp do energii elektrycznej" - mówił.
Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Grzegorz Kwolek, jedno z dzieci zostało ewakuowane już wczoraj wieczorem: to chłopiec, który gorzej się poczuł.
"Nic specjalnego mu się nie stało, myślę, że był to jakiś atak paniki, może chłopiec się mocno zestresował" - powiedziała naszemu reporterowi prezes Polskiej Macierzy Szkolnej Barbara Wojda.
Chłopiec jest już pod opieką rodziców.
Pozostałe dzieci - jak zapewniła Wojda - są w dobrej formie.
"Kontaktowaliśmy się z lokalnymi władzami. Dostaliśmy zapewnienie, że wszystko jest pod kontrolą, nie ma zagrożenia dla życia i zdrowia" - podkreślał również w rozmowie z RMF FM polski konsul w Brukseli Jacek Grabowski.
Rozpoczęcie ewakuacji zależne było od decyzji belgijskich służb, które koordynują akcję ratunkową w Walonii, a przede wszystkim w Ardenach, gdzie znajduje się letni dom Polskiej Macierzy Szkolnej.
Do akcji sprowadzono z Liege specjalne łodzie pontonowe, a do przeprowadzenia ewakuacji zaangażowane zostało belgijskie wojsko.
Operacja zaczęła się od domu położonego niżej, a więc najbardziej podtopionego. Łodzie podpływały do budynku, żołnierze podstawiali do okna drabinkę i po niej dzieci przechodziły do łodzi. Następnie w kilkuosobowych grupach odwożone były pontonem na pobliski nasyp kolejowy, nietknięty przez wodę.
Stamtąd - jak relacjonowała korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon - ewakuowani koloniści odwożeni byli busami do oddalonej o 300 metrów sali gminnej w centrum Comblain-la-Tour. Tam dostali posiłki i napoje.
"Belgijscy wojskowi przeprowadzili akcję w bardzo profesjonalny sposób. Nie było najmniejszych trudności" - przekazał w rozmowie z Katarzyną Szymańską-Borginon Michel Le Gros, koordynator ewakuacji z ramienia belgijskich władz.
Ostatecznie dzieci zostaną zabrane autokarami do siedziby polskiego przedstawicielstwa przy Unii Europejskiej w Brukseli, gdzie oczekiwać już będą na nie rodzice.
Koloniści przyjechali do ośrodka w Comblain-la-Tour w ramach jednego z pięciu turnusów wypoczynkowych, przygotowanych przez Macierz dla dzieci z rodzin polonijnych, mieszkających m.in. w Belgii, Holandii i na Białorusi.
Mają od 6 do 14 lat. Na koloniach m.in. uczą się polskiego.