Minister sprawiedliwości Libanu Marie Claude Najm zrezygnowała z urzędu w związku z zeszłotygodniową eksplozją w Bejrucie, w wyniku której zginęło ponad 160 osób, a ponad 6 tys. zostało rannych. To już trzecia taka dymisja w libańskim rządzie.
W niedzielę ze stanowisk ustąpili minister informacji Manal Abdel Samad i minister środowiska Damianos Kattar. Do tej pory z mandatów zrezygnowało również co najmniej dziewięciu deputowanych.
Na poniedziałek zaplanowano posiedzenie rządu; pojawiły się doniesienia, że cały rząd może podać się do dymisji. Gdyby zrezygnowało siedmiu z 20 ministrów, gabinet faktycznie stałby się rządem tymczasowym - pisze agencja AP.
Tymczasem w poniedziałek zaczęły się przesłuchania szefów libańskich agencji bezpieczeństwa. Sędzia Hasan El Chury zaczął przesłuchiwać generała dywizji Tony'ego Salibę - podała libańska agencja państwowa. Więcej szczegółów nie ujawniono, ale kolejni generałowie będą przesłuchiwani w następnej kolejności - informuje AP.
W sobotę miały miejsce wielotysięczne demonstracje, podczas których wzywano do "upadku reżimu" i pociągnięcia do odpowiedzialności elity rządzące krajem. Protestujący starli się z policją i przez kilka godzin okupowali budynki czterech ministerstw. W trakcie starć obrażenia odniosło kilkaset osób, zginął też jeden policjant. Protesty były kontynuowane w niedzielę, ale były mniej liczne.
Do eksplozji w bejruckim porcie doszło 4 sierpnia w wyniku wybuchu 2750 ton saletry amonu, która mimo wielu ostrzeżeń przez 6 lat była składowana w portowym magazynie. Niszczycielski wybuch pogorszył i tak skomplikowaną sytuację społeczno-gospodarczą w Libanie. Eksplozja zniszczyła zapasy zboża i całą infrastrukturę w głównym porcie kraju, przez który przechodzi większość sprowadzanych dóbr. Ok. 300 tysięcy osób zostało bez dachu nad głową.