Prokurator okręgowy hrabstwa Fulton, Fani Willis, wniosła 13 zarzutów przeciwko Donaldowi Trumpowi i jego współpracownikom. Zarzuty dotyczą głównie fałszerstwa oraz ściągania haraczy. „Trump, jako polityk, jest testerem zdrowego rozsądku demokracji. Wynajduje luki w zapisach prawnych, które wydają się nam absolutnie nie do przyjęcia” - mówi prof. Bohdan Szklarski, amerykanista z Ośrodka Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego. W rozmowie z Piotrem Salakiem w internetowym Radiu RMF24 komentuje zarzuty postawione byłemu prezydentowi.
Zarzuty postawione Trumpowi dotyczą m.in. złamania przepisów ustawy o przestępczości zorganizowanej. Chodzi o zmowę w celu dokonania fałszerstwa, poświadczanie nieprawdy oraz nakłanianie stanowych urzędników do złamania przysięgi. Według prof. Bohdana Szklarskiego ostatnie zarzuty postawione Trumpowi to jedne z najpoważniejszych oskarżeń, które ma na swoim koncie były prezydent. W sumie Trumpowi postawiono już 91 zarzutów w czterech sprawach. Najnowsze oskarżenia są jednak szczególnie poważne, ponieważ dotyczą instytucji wolnych wyborów.
Donald Trump broni się tym, że wszystko robił w ramach legalnych działań prezydenta. Ekspert zauważa, że pomimo przegranej były prezydent i tak chciał wpłynąć na wynik wyborów. Człowieku, wiedziałeś, że przegrałeś, a mimo to kontynuowałeś działania tak, jakbyś nie przegrał i chciał odwrócić wynik wyborów. To jest coś, co jest przeciwko instytucjom demokracji - komentuje amerykanista.
Według gościa Radia RMF24 Donald Trump działa zupełnie świadomie i sprawdza, gdzie tak naprawdę leżą granice praworządności. Trump, jako polityk, jest testerem zdrowego rozsądku demokracji. Wynajduje luki w zapisach prawnych, które wydają się nam absolutnie nie do przyjęcia. Okazuje się, że one nie są nielegalne, bo po prostu nie ma na to przepisu - komentuje prof. Bohdan Szklarski. Dodaje też, że Trump to polityk, któremu zależy na władzy, i który mówi o tym otwarcie.
Według eksperta innymi problemami byłego prezydenta są brak czasu w trakcie przyszłej kampanii wyborczej oraz kończące się fundusze. Donald Trump będzie zmuszony coraz częściej pojawiać się na sali sądowej. Jeżeli założymy, że cztery sprawy będą toczyć się równolegle, w różnych częściach kraju, to w każdej z nich Donald Trump będzie musiał pojawić się na sali, posiedzieć 3-4 dni trwania sprawy i zapłacić prawnikom, z których każdy bierze 1000-1200 dolarów za godzinę. To jest duży problem techniczny dla Trumpa - wyjaśnia amerykanista.
Gość Piotra Salaka wyjaśnia, że w momencie kiedy rywalizacja toczy się wewnątrz Partii Republikanów rozgłos, nawet negatywny, sprzyja Trumpowi. Jednak po uzyskaniu nominacji szereg zarzutów będzie mocno obciążający. Poparcie dla Trumpa w tej chwili jest w granicach 70-80 proc. wśród republikanów. W tej chwili Donald Trump jest męczennikiem Partii Republikańskiej, ich wartości i celów. Jak zdobędzie nominację albo po wyroku nie będzie już tak jednoznacznie pozytywnym czynnikiem przywołującym wyborców do głosowania na prezydenta - mówi prof. Bohdan Szklarski.
Dodaje też, że głównie wyborcy niezależni staną przed dość trudnym zadaniem w czasie wyborów. Będą musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcą mieć starca prezydenta, który być może nie dożyje drugiej kadencji i nie zawsze wie, co się dzieje, czy chcą mieć prezydenta, który powinien siedzieć w więzieniu, bo ma kilka spraw i dwa czy trzy wyroki za sobą - podsumowuje.
Opracowanie: Natalia Biel