Do dramatycznych wydarzeń doszło na stoku w Grouse Mountain na północ od kanadyjskiego Vancouver. W pewnym momencie z jednego z krzesełek zsunął się 8-latek. Chłopiec zawisł 6 metrów nad ziemią. Przytrzymywał go ojciec, który wołał o pomoc. Świadkiem zdarzenia była grupa nastolatków. Zareagowali błyskawicznie.
14-letni James, wraz z kilkoma dorosłymi, wykopali fragment siatki, służącej za ogrodzenie. W tym czasie jego kolega, 13-letni Ethan, uspokajał przerażonego chłopca.
Kiedy siatka była już przygotowana, polecili ośmiolatkowi, by odpiął narty, a jego ojca poprosili, by zaufał grupie nastoletnich ratowników. Wówczas mężczyzna puścił synka, a ten spadł prosto na rozciągniętą siatkę.
Chłopca zabrano do szpitala na badanie, ale okazało się, że nie doznał on żadnych obrażeń.
Szef Grouse Mountain spotkał się z tą wyjątkową grupą ratunkową - pięcioma nastolatkami i dwoma dorosłymi. Okrzyknięto ich "Bohaterami Grouse", a w prezencie dostali m.in. ski passy - w przyszłym roku będą jeździli po stoku za darmo.
Wszystko działo się tak szybko. Najważniejsze, że działaliśmy razem. Uratowaliśmy tego dzieciaka - mówił jeden z nastolatków.
Film z akcji ratunkowej jest hitem internetu, a błyskawiczna reakcja nastolatków budzi podziw.