Kilkugodzinna obława za prawdopodobnym sprawcą strzelaniny w Highland Park pod Chicago zakończona sukcesem. 22-letni Robert Bobby Crimo został zatrzymany. Wszystko wskazuje na to, że to on zabił 6 osób i ranił ponad 30. 24 trafiły do szpitali. Strzelał do uczestników parady z okazji Dnia Niepodległości - poinformował amerykański korespondent RMF FM Paweł Żuchowski.

Robert Bobby Crimo, 22-letni mężczyzna podejrzany o strzelaninę podczas parady z okazji Dnia Niepodległości na przedmieściach Chicago, w której zginęło co najmniej sześć osób, a  ponad 30 zostało rannych, został zatrzymany w poniedziałek wieczorem po godzinnej obławie - podała policja.

Szef policji Highland Park Lou Jogmen powiedział w poniedziałek wieczorem, że funkcjonariusz policji ruszył w pościg za Robertem Bobby Crimo, gdy ten jechał około pięciu mil na północ od miejsca, w którym doszło do strzelaniny. Podejrzany zatrzymał samochód i oddał się w ręce policji. 

Początkowo lokalne władze informowały o pięciu osobach zabitych i 16 hospitalizowanych. Informacje w tej sprawie przekazała burmistrz miejscowości Nancy Rotering podczas konferencji prasowej.

Jak powiedziała, zginęło sześć osób - w tym pięć na miejscu, a 24 trafiły do szpitala. Część hospitalizowanych osób jest w stanie krytycznym. Wiele wskazuje na to, że napastnik to 22-letni Robert Bobby Crimo. 

Wcześniej rzecznik policji hrabstwa Lake Chris Covelli mówił, że sprawca ataku to biały mężczyzna z "dłuższymi czarnymi włosami" i o drobnej posturze. Motyw jego działań nie jest znany. 

Do zdarzenia doszło po godz. 17 czasu polskiego. Policjanci znaleźli jego broń, którą był "karabin wysokiej mocy".

Covelli potwierdził też, że mężczyzna strzelał z dachu jednego z budynków i był dobrze schowany. Dodał, że wszystko wskazuje na to, że atak był w pełni zamierzony, ale bez wyraźnej przyczyny. To było bardzo zamierzone i bardzo przypadkowe - powiedział funkcjonariusz.

Nie ma słów na określenie potwora, który leży w ukryciu i strzela do tłumu rodzin z dziećmi, świętującymi ze swoją społecznością - przekazał w oświadczeniu gubernator stanu Illinois JB Pritzker. Będę twardo stał po stronie mieszkańców Illinois i Amerykanów. Musimy zakończyć - i zakończymy - tę plagę przemocy związanej z bronią palną - dodał polityk demokratów.

W paradzie udział brał też kongresmen Brad Schneider.

Według świadków cytowanych przez "Chicago Sun-Times", strzały padły ok. 10 minut po rozpoczęciu imprezy o godz. 10 czasu lokalnego (godz. 17 w Polsce). Sprawca miał oddać serię 20-25 strzałów. Uczestnicy parady rozbiegli się w panice.

W okolicach Chicago, w pobliskich miasteczkach odwołano, a potem przerwano natychmiast podobne imprezy z okazji Dnia Niepodległości, na wypadek, gdyby sprawca planował ataki w innych miejscach.

Highland Park to zamożna miejscowość na obrzeżach Chicago w stanie Illinois, znana m.in. z bycia lokalizacją kilku filmów, w tym "Kevin sam w domu".

Biden: Jesteśmy zszokowani bezsensowną przemocą

Do tragedii odniósł się także prezydent USA Joe Biden, który powiedział, że jest zszokowany zbrodnią.

(Pierwsza dama) Jill i ja jesteśmy zszokowani bezsensowną przemocą z użyciem broni palnej, która ponownie przyniosła cierpienie amerykańskiej społeczności w ten Dzień Niepodległości - napisał prezydent w oświadczeniu. Dodał, że jest w kontakcie z władzami Highland Park oraz gubernatorem stanu Illinois.

Niedawno podpisałem pierwszą znaczącą reformę dotyczącą broni palnej od prawie 30 lat, która zawiera działania, które uratują ludziom życie. Ale jest znacznie więcej pracy do wykonania i nie poddam się w walce z epidemią przemocy związanej z bronią palną - oświadczył Biden.