Do wymiany ognia między agentami FBI a uzbrojonym mężczyzną doszło w Salt Lake City w stanie Utah. Strzelec miał grozić śmiercią prezydentowi USA Joe Bidenowi i innym ważnym osobom w kraju. Napastnik został zabity.
Decyzja o zatrzymaniu mężczyzny zapadła po przeprowadzeniu przez Secret Service i FBI śledztwa, które toczyło się od kwietnia i doprowadziło do konkluzji, że groźby formułowane przez podejrzanego "są wiarygodne" - poinformowali dwaj przedstawiciele służb bezpieczeństwa.
Oprócz postów z pogróżkami, mężczyzna, którego dotyczyło dochodzenie, zasugerował w internecie, że planuje podjęcie działań fizycznych.
"Słyszałem, że Biden przyjeżdża do Utah. Wyciągam mój stary strój i czyszczę kurz z karabinu snajperskiego M24" - miał napisać w poście mężczyzna.
Napastnik został zastrzelony podczas nalotu FBI w środę rano - potwierdziło FBI w rozmowie z ABC News.
Do strzelaniny doszło około 6:15 rano. czasu lokalnego, podczas gdy agenci specjalni próbowali doręczyć nakazy aresztowania i przeszukania w rezydencji w Provo.
Według informacji ABC News podejrzanym był Craig Robertson.
Robertsonowi postawiono trzy zarzuty - groźby międzystanowe, groźby pod adresem prezydenta oraz wywieranie wpływu, utrudnianie dochodzenia i groźby karalne wobec federalnych funkcjonariuszy organów ścigania.
"Zgodnie z polityką FBI incydent ze strzelaniną jest analizowany przez Wydział Inspekcji FBI. Ponieważ jest to sprawa w toku, nie możemy podać żadnych dalszych szczegółów" - ogłosiła agencja w oświadczeniu.
Rok wcześniej po pościgu i dwukrotnej wymianie ognia policja zastrzeliła mężczyznę, który zaatakował siedzibę FBI w Cincinnati w stanie Ohio. Podejrzany, uzbrojony i ubrany w kamizelkę kuloodporną, przed ucieczką oddał strzały z gwoździarki i groził półautomatycznym karabinem typu AR-15. Dyrektor Federalnego Biura Śledczego Christopher Wray oświadczył wtedy, że FBI otrzymało groźby po przeszukaniu posiadłości byłego prezydenta Donalda Trumpa.