Chiny protestują przeciwko utworzeniu w Wilnie tajwańskiego biura przedstawicielskiego na Litwie i podejmą "wszelkie konieczne środki, by bronić swojej suwerenności". Litwa poniesie wszelkie wynikające z tego konsekwencje - oświadczyło chińskie MSZ.
Rząd Litwy zignorował stanowcze protesty strony chińskiej i zezwolił na utworzenie Tajwańskiego Biura Przedstawicielskiego, co "sprawia fałszywe wrażenie, że na świecie są jedne Chiny i jeden Tajwan" i jest "rażącą ingerencją w wewnętrzne sprawy Chin" - napisano w komunikacie na stronie chińskiego MSZ.
Chiński rząd wyraża silny protest i stanowczy sprzeciw wobec tego skrajnie bezczelnego działania i podejmie wszelkie konieczne środki, by bronić suwerenności państwowej i integralności terytorialnej. Strona litewska poniesie wszelkie wynikające z tego konsekwencje - dodano.
Chińska dyplomacja zażądała od rządu Litwy, aby "natychmiast poprawił swoją błędną decyzję". Ostrzegła też władze Tajwanu, że "dążenie do niepodległości poprzez zabieganie o wsparcie z zagranicy jest całkowicie nieprzemyślaną próbą, skazaną na niepowodzenie".
Biuro przedstawicielskie, które będzie de facto pełniło rolę ambasady Tajwanu na Litwie, uruchomiono oficjalnie w czwartek. Tajwański rząd ogłosił, że ma ono w nazwie słowo "Tajwan", w przeciwieństwie do większości innych tego typu placówek na świecie, które posługują się nazwą stolicy Tajwanu, Tajpej. To szczególnie rozgniewało władze ChRL.
W związku z zapowiedzią utworzenia biura chińskie władze w sierpniu zażądały od litewskiej dyplomacji odwołania ambasadora w Pekinie. Poinformowały wtedy ponadto, że wycofują swojego ambasadora z Wilna.
Komunistyczne władze w Pekinie uznają demokratycznie rządzony Tajwan za część swojego terytorium i dążą do przejęcia nad nim kontroli. W ostatnich latach nasiliły działania na rzecz dyplomatycznej izolacji wyspy oraz zintensyfikowały działania wojskowe w jej otoczeniu, co rząd w Tajpej uznaje za próbę zastraszenia.
Zaledwie 15 państw ma formalne stosunki dyplomatyczne z Tajwanem, ale wiele innych ma de facto ambasady, które często są określane jako biura handlowe, tak jak w przypadku Unii Europejskiej. Pekin żąda od stolic, z którymi prowadzi oficjalne relacje dyplomatyczne, aby nie utrzymywały ich z Tajpej, w ramach zasady "jednych Chin".