Mieszkańcy romskich dzielnic w miejscowościach Sliwen, Jamboł, Karnobat i Ajtos na wschodzie Bułgarii zatrzymali swoje dzieci w domach, nie puszczając ich nawet do szkoły. Wśród romskiej społeczności wybuchła panika po rozpowszechnionej pogłosce, że rząd będzie odbierał dzieci rodzicom i oddawał je do adopcji.
Pogłoski, które w romskich środowiskach bardzo łatwo się rozprzestrzeniają, krążyły od tygodni, lecz nagle nabrały charakteru psychozy. Rodzice przychodzili do szkół i przedszkoli, zabierając z nich nie tylko małe dzieci, lecz nawet nastolatków.
Jak donoszą bułgarskie media - szkoły opustoszały. "Nie oddamy nikomu swoich dzieci. One są jedynym naszym bogactwem. Nikt nam ich nie zabierze" - krzyczały Romki przed kamerami krajowych stacji telewizyjnych.
Kierownictwa szkół, służb socjalnych, przedstawiciele MSW w regionach natychmiast przystąpili do uspokajania ludności i dementowania pogłosek, których źródła na razie nie ustalono. W poniedziałek pogłoski zdementował minister oświaty Bułgarii Krasimir Wyłczew.
Premier Bojko Borisow wyraził zaniepokojenie paniką, nie wykluczył, że może ona być spowodowana względami wyborczymi. W Bułgarii trwa zaciekła kampania przed wyborami samorządowymi, wyznaczonymi na 27 października.
Borisow powiedział, że w pogłoskach nie ma krzty prawdy, nikt nie zamierza pozbawiać potomstwa rodzin, które troszczą się o swoje dzieci i wysyłają je do szkół. Ingerencja służb specjalnych następuje wyłącznie w wypadkach szczególnego zaniedbywania dzieci: wtedy są one tymczasowo przyjmowane do domów opieki, a potem zwracane w rodzinie - dodał. Premier podkreślił, że zlecił kontrwywiadowi wnikliwe zbadanie źródła pogłosek.
Panika w romskim środowisku jest echem trwających od miesięcy protestów przeciwko projektowi rządowej "Strategii dla Dziecka", opublikowanego na początku roku. Projekt przewiduje ściślejszą kontrolę opieki nad dziećmi w rodzinie, przede wszystkim w zagrożonych środowiskach, a także nad dziećmi zaniedbywanymi, opuszczającymi zajęcia w szkołach. Corocznie kilka tysięcy romskich dzieci przerywa naukę, a służby socjalne i policja interweniują, żeby wróciły do szkół i realizowały obowiązek szkolny.
Minister pracy i polityki socjalnej Biser Petkow przypomniał, że strategia po wywołaniu dużego oporu społecznego nawet nie została wniesiona na posiedzenie rządu. "Taki dokument nie istnieje, nie może on być podstawą dla obaw. Celem państwa i służb socjalnych jest pomagać w wychowywaniu dzieci w środowisku rodzinnym" - podkreślił Petkow.