45-letni Charlie Rowley, który trafił do szpitala w związku z kontaktem z substancją typu nowiczok dochodzi do zdrowia, choć wciąż jest w fatalnym stanie. Jego brat w rozmowie z mediami powiedział, że "wygląda jak szkielet".
Matthew Rowley w rozmowie z ITV News powiedział, że ledwo rozpoznaje swojego brata, który leży w szpitalu. Przy życiu utrzymują go w tym momencie maszyny. To był szok, kiedy go zobaczyłem. To nie jest Charles, którego znałem - mówi. Nigdy nie widziałem tylu na raz maszyn, było ich chyba sześć - dodaje.
45-latek obecnie jest przytomny i jest w stanie mówić. Wie też, że jego partnerka zmarła. (Charlie) wygląda jak szkielet w tym momencie - mówi jego brat. Teraz je już normalnie, ale od 9 dni dostawał tylko płyny, stracił dużo wagi - dodaje. Podkreślił jednak, że Charlie odzyskuje siły i humor. Ma telewizję i oglądał wiadomości o sobie. Śmiał się i mówił: jestem teraz sławny - podkreśla Matthew.
Charlie Rowley i jego partnerka Dawn trafili do szpitala 30 czerwca, kiedy zasłabli w swoim domu w Amesbury, kilka kilometrów od Salisbury. Badania wykazały, że para miała kontakt z nowiczokiem. Kobieta zmarła, a mężczyzna wciąż dochodzi do zdrowia.
Służby prowadzą śledztwo w tej sprawie. Początkowo wielu wiązało tę sytuację z atakiem na Siergieja i Julię Skripalów. Na początku marca były agent GRU i jego córka trafili do szpitala po kontakcie z nowiczokiem w Salisbury. Brytyjski rząd oskarżył o atak Moskwę, a sojusznicy Wielkiej Brytanii wydalili rosyjskich dyplomatów.
Według brytyjskiej policji jest jednak mało prawdopodobne, by te sprawy się łączyły. W tym momencie służby poszukują pojemnika, w którym mógłby znajdować się środek paralityczno-drgawkowy.
(az)