Demokratyczny kongresmen i kandydat na senatora Adam Schiff wezwał w środę prezydenta USA Joe Bidena do wycofania kandydatury w wyborach prezydenckich. Należący do partyjnej elity polityk, który dotąd był uważany za bliskiego sojusznika Bidena, wyraził wątpliwość, czy ma on szansę wygrać z Trumpem.

Wybory w USA. Joe Biden wzywany do rezygnacji ze startu

"Joe Biden był jednym z najbardziej znaczących prezydentów w historii naszego narodu, a jego służba przez całe życie jako senatora, wiceprezydenta, a teraz prezydenta uczyniła nasz kraj lepszym. Ale nasz naród jest na rozstaju dróg. Możliwa druga prezydentura Trumpa podważy fundament naszej demokracji i mam poważne obawy, czy prezydent może pokonać Donalda Trumpa w listopadzie" - napisał w wydanym w środę oświadczeniu kongresmen z Kalifornii Adam Schiff, który w tym roku ubiega się o mandat senatora z tego stanu.

Adam Schiff jest prawdopodobnie najbardziej znanym demokratą w Kongresie, który otwarcie wezwał urzędującego prezydenta do wycofania się z wyścigu. W większości byli to dotąd politycy mniej znani, głównie z najbardziej narażonych na przegraną okręgów wyborczych.

Jak podał "New York Times", Schiff miał stwierdzić podczas niedawnego spotkania z darczyńcami, że partia może ponieść "przytłaczającą porażkę" w wyborach, jeśli Biden pozostanie kandydatem. Według portalu Puck News podczas niedawnego wirtualnego spotkania Bidena z dziesiątkami kongresmenów - do którego doszło tuż przed zamachem na Trumpa - prezydent wdał się z częścią z nich w gorący spór. Miał nawet wypaść "gorzej niż podczas debaty (z Trumpem - przyp. red.). 

Według jednego z cytowanych uczestników, gdyby godzinę później nie doszło do zamachu na życie Trumpa, apel o ustąpienie Bidena wystosowałoby 50 demokratów.

W partii trwa też spór o to, kiedy dokonać formalnego wyboru kandydata na prezydenta. 

Najnowszy sondaż. Czy zamach na Trumpa wpłynął na rozkład sił?

Pierwszy ogólnokrajowy sondaż przeprowadzony po zamachu na Trumpa - zlecony przez Reutersa ośrodkowi Ipsos -  sugeruje, że zamach na Donalda Trumpa nie wpłynął na rozkład sympatii wyborczych. Trump utrzymuje przewagę 2 pkt proc. nad Bidenem (47-45 proc.), podobnie jak przed debatą.