Premier Włoch nie od dziś znany jest ze swoich dziwnych manier. Silvio Berlusconi podczas porannego oficjalnego spotkania przywódców na szycie NATO, zamiast przywitać się z czekającą na czerwonym dywanie kanclerz Angelą Merkel, odebrał telefon komórkowy. Następnie włoski polityk odwrócił się na pięcie i poszedł porozmawiać w spokoju nad brzeg Renu.
Włoskie media wciąż dworują sobie z Berlusconiego w związku z niedawnym incydentem w Pałacu Buckingham. Podczas wspólnego zdjęcia przywódców grupy G20 i brytyjskiej królowej szef włoskiego rządu próbował zwrócić na siebie uwagę amerykańskiego prezydenta krzycząc: Panie Obama! To ja Berlusconi!. Zachowanie włoskiego premiera zirytowało Elżbietę II. Czy on musi tak krzyczeć? - zapytała zdenerwowana monarchini.
Rzymianie nieco wstydzą się Mediolańczyka. To cały Berlusconi. On zawsze musi być w centrum uwagi, szczególnie przy takich okazjach. Nie potrafi zrozumieć, że byłoby lepiej dla nas wszystkich, gdyby z tym luzem poczekał na swoje wakacje na Sarynii - stwierdził jeden z mieszkańców Wiecznego Miasta.
Pałac Buckingham zapewnia, że nie doszło do obrazy majestatu królowej. Rzecznik włoskiego rządu upiera się, że cała sytuacja w ogóle nie miała miejsca.