Po 30 dniach aresztu na wolność wyszedł amerykański raper ASAP Rocky, oskarżony w Szwecji za napaść. Podczas piątkowej rozprawy prokuratura żądała sześciu miesięcy więzienia.
ASAP Rocky i jego dwaj kompanii opuścili - decyzją sądu - areszt. 14 sierpnia ma zostać ogłoszony wyrok w procesie, w którym raper i jego towarzysze oskarżeni są o napaść. Nie jest jasne, czy w tym dniu stawią się w sądzie w Sztokholmie. W piątek opuścili Szwecję na pokładzie prywatnego odrzutowca.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. ASAP Rocky, czyli właściwie Rakim Mayers, twierdził przed sądem, że wraz z kolegami zastosowali przemoc w samoobronie po ataku nastolatka na jednego z ochroniarzy muzyka.
Prokurator Daniel Suneson podkreślił, że wydarzenie, które miało miejsce 30 czerwca, nie ma znamion samoobrony. Mamy tu trzy osoby, które okładały pięściami i kopały leżącego - dodał.
A$AP Rocky został zatrzymany przez policję 2 lipca po swoim występie na festiwalu w Sztokholmie. Dwa dni przed koncertem raper wraz z dwoma kolegami miał dokonać na ulicy w centrum szwedzkiej stolicy brutalnej napaści na 19-latka i posłużyć się w ataku m.in. szklaną butelką.
Sprawa 30-letniego rapera stała się głośna, gdy osobiście wstawił się za nim amerykański prezydent Donald Trump.
Amerykański przywódca na Twitterze domagał się od szefa szwedzkiego rządu interwencji w sprawie Rocky'ego. Trump oznajmił też, że liczy na to, iż Stefan Loefven wpłaci osobiście kaucję za wypuszczenie rapera z aresztu.
Premier odpowiedział Trumpowi za pośrednictwem swojego sekretarza prasowego, że "w Szwecji wszyscy są równi wobec prawa, a politycy nie mogą wpływać na pracę prokuratora". W szwedzkim systemie prawnym nie ma możliwości wpłacenia kaucji.