W Tel Awiwie, po raz pierwszy od najnowszej eskalacji napięcia między Izraelem i Palestyńskim Islamskim Dżihadem, rozbrzmiały syreny obrony przeciwlotniczej - poinformował portal Times of Israel. Według wstępnych doniesień część odpalonych w kierunku miasta rakiet przechwycił izraelski system obrony powietrznej Żelazna Kopuła. Inne spadły na tereny niezamieszkałe.
Wcześniej alarmy uruchomiono w położonych bliżej granicy ze Strefą Gazy Aszkelonie i Sderocie. W pierwszym z tych miast wskutek ostrzału uszkodzono kilka samochodów. Nie ma informacji o ofiarach.
W izraelskim ostrzale Strefy Gazy w piątek zginął wysokiej rangi dowódca wspieranego przez Iran Islamskiego Dżihadu Taisir al-Dżabari, który "nie był ostatecznym celem" wśród bojowników tej organizacji, co podkreślił na konferencji prasowej jeden z rzeczników armii izraelskiej, Ran Kochaw, sugerując, że operacja wojskowa będzie kontynuowana.
Izrael podjął akcję pod kryptonimem "Wstający świt" jako atak uprzedzający, ponieważ Islamski Dżihad od wtorku zapowiadał odwet za aresztowanie w poniedziałek w Dżeninie, na północy Zachodniego Brzegu Jordanu, jego przywódcy w Strefie Gazy Bassama Saadiego.
Palestyńscy bojownicy rozpoczęli wystrzeliwanie rakiet w piątek po południu. Poinformowali m.in. że celowano w najważniejszy izraelski port lotniczy, lotnisko im. Ben Guriona. Pociski dosięgnęły jednak położonego 20 kilometrów dalej miasta Modiin między Tel Awiwem a Jerozolimą i nie zakłóciły pracy lotniska.
Kochaw poinformował też, że system obrony przeciwrakietowej Żelazna Kopuła wykazał 95 proc. skuteczności w przechwytywaniu pocisków wystrzeliwanych w kierunku izraelskich miast. Około 30 rakiet wystrzelonych ze Strefy Gazy nie przekroczyło granicy z Izraelem i uderzyło na terytorium palestyńskim, kolejne 60 rakiet zostało przechwyconych przez Żelazną Kopułę, a pozostałe trafiły w tereny niezabudowane.
Z powodu palestyńskich ataków po stronie izraelskiej lekko ranne zostały trzy osoby. Oprócz tego na terenach przygranicznych osiem osób odniosło niewielkie obrażenia przewracając się w drodze do schronów.
Agencja Reutera podała, że Egipt, ONZ i Katar starają się podjąć negocjacje między stronami, a dalsza eskalacja zależy w dużej mierze od tego, czy kontrolujący Strefę Gazy i znajdujący się w konflikcie z Islamskim Dżihadem Hamas zdecyduje się przyłączyć do walk.
Tymczasowy premier Izraela Jair Lapid oświadczył, że operacja wojskowa "potrwa tak długo, jak będzie trzeba", a "Islamski Dżihad jest przedstawicielem Iranu, który chce zniszczyć państwo Izrael i zabić niewinnych Izraelczyków". W tym momencie przywódca Islamskiego Dżihadu znajduje się w Teheranie - zaznaczył Lapid.
Palestyński Islamski Dżihad uważany jest przez USA, Izrael i szereg innych krajów za organizację terrorystyczną.
Granica między Izraelem a zamieszkałą przez 2,3 mln Palestyńczyków Strefą Gazy była w dużej mierze spokojna od maja 2021 roku. Podczas 11 dni zaciekłych walk między Izraelem a Hamasem zginęło wówczas co najmniej 250 osób w Strefie Gazy i 13 w Izraelu.
"Polska z rosnącym zaniepokojeniem obserwuje eskalację mającą miejsce w Strefie Gazy oraz w jej sąsiedztwie. Wzywamy strony konfliktu do zakończenia wszystkich działań, które prowadzą do ofiar śmiertelnych i rannych wśród ludności cywilnej, zniszczenia cywilnej infrastruktury, stając się paliwem dla dalszego konfliktu i uniemożliwiając doprowadzenie do pokoju" - przekazał w opublikowanym w sobotę na stronach resortu spraw zagranicznych oświadczeniu rzecznik MSZ Łukasz Jasina.