To miała być akcja, po której Berlin zostanie "zatrzymany na czas nieokreślony". Aktywiście klimatyczni wyruszyli dziś na ulice stolicy Niemiec, aby doprowadzić do paraliżu miasta. W pierwszym dniu zmasowanego klimatycznego natarcia Berlina nie zdołali zablokować. W kilku przypadkach policji udało się wyłapywać protestujących, zanim zdążyli przykleić się do drogi. W wielu jednak miejscach aktywiści ubiegli funkcjonariuszy i przytwierdzili się do jezdni. W jednym przypadku tak skutecznie, że działacza "Ostatniego Pokolenia" trzeba było odcinać piłą tarczową razem z kawałkiem asfaltu, do którego się przylepił.
Ten najbardziej spektakularny wyczyn dzisiejszej akcji "Letzte Generation" wydarzył się na placu Ernsta Reutera. Na zdjęciu udostępnionym przez niemieckie media na Twitterze widać pracownika służb miejskich, który posługując się piłą tarczową wycina spory kawałek asfaltu. W ten sposób usunięto z jezdni aktywistę, bo - jak stwierdził portal T-online - "klej klimatyczny wyjątkowo dobrze trzymał się jezdni".
Zgodnie z zapowiedzią aktywiści klimatyczni z grupy "Ostatniego Pokolenia" utrudniali w poniedziałek ruch w Berlinie. Policja informowała rano o ponad 30 miejscach w stolicy, gdzie aktywiści stali na ulicach, przyklejali się do jezdni, demonstrowali z transparentami.