"Wkrótce będzie tak, jak w moim dzieciństwie, gdy władzę przejęli naziści i Adolf Hitler" - mówi ocalały z Holokaustu Albrecht Weinberg. Chce on zwrócić swój Order Zasługi RFN po tym, gdy w Bundestagu dzięki poparciu AfD uchwalono wniosek chadecji o zaostrzenie polityki migracyjnej. Protestują też inne osoby.

Także ocalała z Holokaustu Eva Umlauf apeluje do lidera CDU, żeby nie głosował z AfD.

"Nie rozumiem, jak coś takiego mogło się wydarzyć"

"Było jasne, że oddam Order (nazywany też Federalnym Krzyżem Zasługi - red.), jeśli głosowanie w Bundestagu przejdzie, jeśli (lider Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, CDU) Friedrich Merz połączy siły z AfD (skrajnie prawicową Alternatywą dla Niemiec)" - powiedział Weinberg portalowi magazynu "Stern".

Podkreślił: "Nie rozumiem, jak coś takiego mogło się w ogóle wydarzyć. Po wszystkim, co było. To wkrótce będzie tak, jak w moim dzieciństwie, gdy władzę przejęli naziści i Adolf Hitler".

Weinberg wyznał, że gdyby zatrzymał odznaczenie, byłoby to dla niego ogromnym obciążeniem. "Jestem zszokowany" - stwierdził 99-letni ocalały z Holokaustu.

Weinberg, urodzony w 1925 r. w Dolnej Saksonii, jest jednym z ostatnich żyjących w Niemczech świadków Holokaustu. Został wywieziony do niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz w 1943 roku, przeżył obóz zagłady i kilka tzw. marszów śmierci. Po II wojnie światowej mieszkał w Nowym Jorku, zanim w 2012 roku powrócił do Niemiec. Opowiada uczniom w szkołach o okrucieństwach nazizmu. W 2017 r. otrzymał Federalny Krzyż Zasługi na Wstędze za swoją pracę na rzecz pojednania - poinformował "Stern".

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

"Tak, oddamy to"

Fotograf Luigi Toscano również chce zwrócić swoje odznaczenie. Jak powiedział w czwartek "Sternowi", jest właśnie w Polsce, gdzie w środę z osobą ocalałą z Holokaustu w Auschwitz "pojechaliśmy do obozu dziecięcego, w którym była więziona jako dziecko". Kiedy dotarli na miejsce, przeczytał wiadomość o decyzji Bundestagu.

Napisał wtedy na Facebooku, że rozważa zwrot swojego odznaczenia. Albrecht Weinberg skontaktował się ze mną i bardzo szybko zdecydowaliśmy wspólnie: tak, oddamy to - powiedział Toscano.

Pokazując moją wystawę w różnych miejscach na całym świecie, z wielką dumą broniłem demokratycznych wartości Republiki Federalnej Niemiec (...). To był dla mnie zaszczyt, bo to także mój kraj - podkreślił Toscano. Jest zdania, że to, co stało się w środę, przekreśliło wszystko za jednym zamachem.

To nie jest moja postawa, to nie są moje ideały - i zostały one wczoraj zdradzone zwłaszcza przez Friedricha Merza - podkreślił fotograf, uzasadniając decyzję o oddaniu orderu.

Jak podała agencja dpa, Toscano podkreślił, że wraz z Weinbergiem wkrótce zwróci prezydentowi Niemiec Frankowi-Walterowi Steinmeierowi odznaczenie. Albo prezydent nas przyjmie, albo wrzucimy to do jego skrzynki na listy - powiedział.

Toscano pochodzi z Mannheim. Jego prace cieszą się międzynarodowym uznaniem. Fotograf-samouk sportretował setki ocalałych z Holokaustu w ramach projektu "Gegen das Vergessen" (Przeciwko zapomnieniu). W 2021 r. prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier uhonorował syna włoskich "gastarbeiterów" Orderem Zasługi Republiki Federalnej Niemiec - przypomniał "Stern".

"Niech pan tego nie robi, panie Merz"

Z kolei ocalała z Holokaustu Eva Umlauf zaapelowała w czwartek w liście otwartym do kandydata na kanclerza z ramienia CDU/CSU Merza, aby nie przyjmował w piątek ustawy wspólnie z AfD. "Niech pan tego nie robi, panie Merz" - czytamy w liście, który został opublikowany przez portal gazety "Sueddeutsche Zeitung".

Umlauf została zabrana do Auschwitz w wieku dwóch lat i, jak sama mówi, nie żyłaby dzisiaj, gdyby jej pociąg przyjechał zaledwie trzy dni wcześniej. Zaapelowała do Merza: "Niech pan nie lekceważy prawicowych ekstremistów, zawróci ze ścieżki, którą obrał pan w środę".

"Niektórzy mogą powiedzieć, że wspólne głosowanie - to nie współpraca, ale to, co dzieje się w tym tygodniu w Bundestagu, przejdzie do historii" - podkreśliła Umlauf. "Bo właśnie tak to się zaczyna, tak normalizujemy wrogów naszej demokracji".

Projekt rezolucji autorstwa Merza, postulujący zaostrzenie polityki migracyjnej Niemiec, przeszedł w środę w Bundestagu niewielką większością głosów dzięki poparciu deputowanych AfD. To pierwszy w historii RFN przypadek, by ugrupowanie uważane - również przez służby - za skrajnie prawicowe wpływało na decyzje parlamentu.

W piątek parlament będzie głosował nad projektem ustawy chadeckich partii CDU/CSU, będącej uzupełnieniem przyjętej rezolucji. Jako cel deklaruje się w nim ograniczenie możliwości przyjazdu do Niemiec członkom rodzin imigrantów, którzy posiadają status osoby chronionej bez prawa stałego pobytu. Proponuje się też rozszerzenie uprawnień policji federalnej wobec imigrantów. W przeciwieństwie do rezolucji, która nie rodzi skutków prawnych, ustawa wprowadza konkretne rozwiązania. AfD już zapowiedziała, że poprze także ten projekt.