Dziś mija 35 lat od katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. "W strefie wykluczenia wokół elektrowni w Czarnobylu, mimo zakazu osiedlania się, mieszka około stu tzw. samosiołów. To osoby, które nie znalazły dla siebie miejsca „w wielkim świecie” – opowiada Jarosław Jemelianenko, dyrektor firmy organizującej wycieczki do tego miejsca. Na terenie zony mieszka też około 100 osób, których do samosiołków się nie zalicza - to najczęściej byli albo obecni pracownicy elektrowni.
Do katastrofy w elektrowni atomowej w Czarnobylu doszło 35 lat temu - 26 kwietnia 1986 roku. Eksplozja doprowadziła do skażenia części terytoriów Ukrainy i Białorusi. Substancje radioaktywne dotarły też nad Skandynawię, Europę Środkową, w tym Polskę, a także na południe kontynentu - do Grecji i Włoch.
Samosioły to osoby, które przed katastrofą w Czarnobylu mieszkały na terytorium strefy wokół elektrowni - w mieście Czarnobyl lub w okolicznych wsiach - i powróciły tam po przymusowym wysiedleniu. Ludzie ci wracali z różnych przyczyn i w różnym czasie - niektórzy w pierwszych latach po awarii, inni trochę później.
To ludzie, którzy przeżyli awarię i ewakuację, ale nie znaleźli dla siebie miejsca w "wielkim świecie" i wrócili do domów, w których żyli ich przodkowie - mówi Jarosław Jemelianenko, dyrektor firmy organizującej wycieczki do tego miejsca i szef stowarzyszenia czarnobylskich touroperatorów.
Samosioły zamieszkały w gospodarstwach, w których żyły przed awarią, a jeśli te uległy zniszczeniu - zajęły np. domy sąsiedzkie. W samym Czarnobylu jest wiele osób mieszkających niedaleko siebie. Ci, którzy mieszkają na wsiach, najczęściej żyją samotnie. Bywa tak, że na całą wieś zamieszkany jest jeden-dwa domy - opowiada Jemelianenko.
Mimo że na terytorium przez nich zamieszkanym zabroniona jest uprawa ziemi, ponieważ promieniowanie utrzymuje się w gruncie, większość samosiołów ma swoje ogródki, gdzie uprawiają warzywa, są też tacy, którzy np. pędzą czarnobylski samogon.
W związku z tym, że samosioły to w większości ludzie starsi, którzy nie mają możliwości, by pojechać do najbliższego sklepu, znajdującego się w mieście Czarnobyl, kilka razy w tygodniu mogą kupić produkty pierwszej potrzeby w przewoźnym sklepie. Samosioły otrzymują od administracji czarnobylskiej zony przepustki, by mogli wyjechać z i wjechać do strefy. Takie przepustki dostają też odwiedzający ich bliscy.
Pytany o to, jak samosioły radzą sobie z samotnością, Jemelianenko zaznacza: Niektórym to się podoba, ludzie są różni, dla niektórych bycie samemu jest komfortowe, innym zaś jest smutno, dlatego bardzo się cieszą, kiedy przyjeżdżają do nich turyści. Wspomina, że w ostatnich latach mieszkańcy jednej ze wsi - Teremci - ubolewają nad brakiem gości, bo przestała przebiegać tamtędy trasa turystyczna.
W ocenie Jemelianenki status samosiołów jest "prawną kolizją": w strefie obowiązuje zakaz osiedlania się, ale ze względu na to, że mieszkali oni tam przed awarią, objęto ich swego rodzaju prawem zwyczajowym. Godzą się oni na szkody, jakie może spowodować w ich organizmie radiacja; większość z nich nawet nie ma dozymetru - promieniowania nie widać, a oni nie zwracają na nie uwagi i po prostu żyją - dodaje Jemelianenko.
Zwraca uwagę, że w ostatnich latach pod samosiołów próbują podszywać się niektórzy byli albo obecni pracownicy elektrowni w Czarnobylu. Ci nowi osadnicy, których liczbę Jemelianenko szacuje na około 100, nie są zaliczani do samosiołów, których obecnie też jest około 100. Ich liczba spada wraz z upływem czasu.
Wiceszef państwowej agencji zarządzającej strefą czarnobylską Andrij Placko powiedział, że oficjalny status samosiołom nadano za czasów prezydenta Wiktora Juszczenki. Wtedy było to ok. 180 osób. Od tamtej pory nikt więcej tego statusu nie otrzymał.
Niektórzy mogą przystosować się do warunków świata zewnętrznego, a innych nie można oderwać od ich korzeni. To takie osoby, które nie potrafią wyobrazić sobie innego miejsca zamieszania niż dom, w którym się narodzili czy z którym związana jest większość ich życia - mówi Placko.
Firma Chernobyl Tour od kilku lat organizuje akcje pomocowe dla mieszkańców zony.
Kiedy zaczynaliśmy tę akcję, około 10 lat temu, jeździliśmy z turystami na kilkudniowe wycieczki, a do bagażnika autobusu wsadzaliśmy czy to lodówkę, czy telewizor, jakieś artykuły spożywcze czy leki. Często do mnie dzwonili i mówili: Jareczku, potrzeba jeszcze tego i tego. Kiedy przyjedziecie znowu? Tak tu nam smutno - opowiada Jemelianenko. Przywoziliśmy te rzeczy, nastawialiśmy telewizor, turyści nawet pomagali staruszkom w ogródku - Jarosław Jemelianenko.
I do tej pory kiedy przyjeżdżają turyści - przede wszystkim dotyczy to gości z Polski i Czech - bardzo lubią pomagać samosiołom - wskazuje.
Pytany o to, czy wśród samosiołów były jakieś zakażenia koronawirusem, odparł, że nie słyszał o takim przypadku. Na czas pandemii staramy się ograniczać wizyty u samosiołów - zaznaczył Jemelianenko.
Kiedy rok temu były największe pożary w strefie czarnobylskiej, trwały już przeciwepidemiczne restrykcje, a my przyjeżdżaliśmy do nich i przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności przekazywaliśmy im pomoc - relacjonuje.
Nawet nie wchodziliśmy do nich, żeby nie narażać ich na ryzyko, ponieważ żyją oddzielnie od świata zewnętrznego - podkreślił.