Żona strażnika, który we wtorek strzelał z Kałasznikowa z wieży aresztu w Jeleniej Górze oskarża przełożonych swojego męża. Powiedziała radiu RMF, że jej mąż był nękany, mimo że już wtedy leczył się z depresji.

REKLAMA

Mąż płacząc powiedział mi, że dyrektor mu powiedział, że już tu nie pracuje i on oraz jego żona i dzieci zdechną pod płotem - mówiła kobieta.

Zdziwiona tymi oskarżeniami jest rzeczniczka służby więziennej. Luiza Sałapa powiedziała nam, że odniesie się do zarzutów dopiero po zakończeniu pracy przez specjalnie powołane komisje wyjaśniające tę sprawę: Postępowanie wyjaśniające trwa 21 dni zgodnie z przepisami. Przynajmniej te dwa tygodnie musimy dać tym ludziom, żeby ono to wszystko wyjaśnili. Jedna strona ma coś do powiedzenia, i druga też musi mieć.

Sałapa podkreśla, że do centrali w Warszawie nie wpłynęła wcześniej żadna skarga na złe traktowanie pracowników przez dyrekcję aresztu śledczego w Jeleniej Górze.