Ok. 7 tys. odbiorców na Podlasiu i na Warmii i Mazurach nie ma prądu po nocnej burzy, która przeszła nad regionem. Energetycy lokalizują uszkodzenia i zapowiadają, że naprawią je do wieczora. Upał może jednak spowodować kolejne utrudnienia.
Po burzy uszkodzonych jest 260 stacji transformatorowych, przede wszystkim w okolicach Kolna, Wizny i Ciechanowca (Podlaskie), oraz Rucianego Nidy, Pisza i Mikołajek (Warmińsko-Mazurskie). Wszystkiemu winien silny wiatr, który łamał konary i gałęzie drzew, a te z kolei uszkodziły linie energetyczne. Uszkodzenia naprawia około 300 pracowników brygad remontowych.
Prądu nie ma w dzielnicy, gdzie mieści się biuro olsztyńskiego oddziału RMF. Nie działają telefony stacjonarne i Internet.
Po wczorajszych burzach w mieście zapadło się kilka ulic – samochody wpadały w dziurę, na jezdniach powstały wyrwy.
W całej Polsce zapowiada się dziś kolejny upalny dzień – dlatego można się obawiać powtórki z wczorajszych utrudnień w dostawach prądu. Po południu, gdy masowo włączano klimatyzatory, siadły linie energetyczne w północno-wschodniej Polsce. A teraz już spada napięcie w sieci w okolicach Suwałk i Ełku.
Oficjalnie nie są jeszcze znane przyczyny wczorajszej awarii. Upał nie musiał być jej jedynym powodem, ale z pewnością spotęgował ich skutki. - Każdy elektryk, który eksploatuje jakikolwiek, nawet mały odbiór, wie, że czym cieplej, tym gorzej - tłumaczy Jolanta Arendarska ze Stowarzyszenia Elektryków Polskich. Dodaje, że przegrzane systemy są automatycznie wyłączane. Wtedy też rozpoczyna się gorączkowe poszukiwanie innych źródeł energii.
Dotknięte awarią regiony i tak miały szczęście w nieszczęściu – gdyby utrudnienia wystąpiły zimą, kiedy elektrownie na co dzień pracują pełną mocą, problem z prądem mógłby trwać nie klika godzin a kilka dni.