Niektórzy prezesi spółek komunalnych w Starachowicach płacili prezydentowi prowizje od otrzymanych wcześniej wynagrodzeń. Tak wyglądał korupcyjny mechanizm w tym mieście - ustalili reporterzy śledczy RMF FM. Wojciech B. usłyszał już zarzut korupcji. Razem z nim zatrzymana została pracownica urzędu miejskiego w Starachowicach i przedsiębiorca.
Według ustaleń RMF FM, korupcyjny mechanizm był banalnie prosty, ale jednocześnie pokazuje zepsucie moralne władz samorządowych Starachowic. Od trzech lat prezydent miasta przyznawał dyrektorom lub też prezesom spółek miejskich wysokie nagrody: roczne lub za konkretne osiągnięcia. Były to różne kwoty, od 5 nawet do 20 tysięcy złotych.
Nagrodzony miał później dzielić się z prezydentem. Regułą było oddawanie mu połowy przyznanej nagrody. Im więcej wysokich nagród, tym więcej pieniędzy trafiało do kieszeni prezydenta. W końcu niektórzy prezesi i dyrektorzy powiedzieli "dość" i o sprawie dali znać prokuratorom.
Na razie ustalono, że podejrzany gospodarz Starachowic przyjął prawie 100 tysięcy złotych łapówek.