Umorzono śledztwo w sprawie szwedzkiego milionera Larsa-Goerana Wahlstroema, który miał zlecić kradzież napisu "Arbeit macht frei" z byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Do takich informacji dotarła "Rzeczpospolita".

REKLAMA

Zleceniodawcę przestępstwa wskazał Anders Hoegstroem, który zaplanował kradzież napisu. Szwedzka prokuratura umorzyła jednak postępowanie, bo nie miała dowodów. Wahlstroem, mający neofaszystowską przeszłość, od lat 90. wspierał Andersa Hoegstroema. W 2009 roku sąd wyznaczył go na kuratora Hoegstroema w sprawach prawnych i ekonomicznych.

Hoegstroem został skazany na dwa lata i osiem miesięcy pozbawienia wolności za podżeganie do kradzieży napisu "Arbeit macht frei". Razem z nim skazani zostali: Marcin A. - na dwa lata i sześć miesięcy za podżeganie do kradzieży i Andrzej S. - na dwa lata i cztery miesiące za udział w kradzieży. Obaj oskarżeni po wyroku zostali zwolnieni z aresztu przez sąd.

Do kradzieży napisu doszło 18 grudnia 2009 r. Odnaleziono go 70 godzin później we wsi koło Torunia. Sprawcy kradzieży, zatrzymani w tym samym czasie, pocięli go wcześniej na trzy części. Jak ustalono, pięciu Polaków - wśród których znajdowali się złodzieje i pośrednicy - działało na zlecenie pośrednika ze Szwecji.