Na potęgę giną nam dowody osobiste, paszporty i prawa jazdy. Miesięcznie zastrzegamy około 10 tys. dokumentów, które zazwyczaj padają łupem oszustów bankowych.
Tylko od początku roku udaremniono blisko półtora tysiąca wyłudzeń kredytów. Złodzieje w sumie próbowali zaciągnąć pożyczki na 86 mln złotych. Rekordzista z Małopolski, posługując się kradzionymi dokumentami, chciał wziąć kredyt na ponad 2 miliony. Ale to nie na południu kraju, a w centralnej Polsce złodzieje wyłudzają kredyty najczęściej i na najwyższe sumy. Jak wynika z danych Związku Banków Polskich, na Mazowszu zatrzymano ponad 200 osób, które w sumie polowały na prawie 20 mln złotych. Mazowsze również jest w czołówce, jeżeli chodzi o średnią wysokość wyłudzanego kredytu. Najbardziej "zachłanni" złodzieje są jednak w woj. warmińsko-mazurskim. Tam średnio, każda próba wyłudzenia oscylowała w okolicach 80 tys. złotych.
Wyniki za pierwszy kwartał tego roku, mimo iż szokujące, i tak budzą optymizm. 86 mln złotych to najniższa kwota w historii wyłudzeń kredytów w Polsce. Dla porównania w ostatnich trzech miesiącach 2010 roku, złodzieje usiłowali oszukać banki, na - uwaga! - 160 mln złotych.
Wydaje się, że złodzieje stali się również... mniej zachłanni. Poza wspomnianym oszuście z Małopolski, jeszcze tylko dwukrotnie próbowano wyłudzić blisko 2 mln złotych. Dla porównania w pierwszym kwartale 2011 roku takich prób było siedem. Legitymując się kradzionymi dokumentami, w Łodzi próbowano wziąć 9 mln zł kredytu.
Dlatego Związek Banków Polski przypomina - jeżeli straciliście dokumenty, obojętnie czy zostały zgubione czy ukradzione, niezwłocznie trzeba o tym powiadomić oddział banku, w którym mamy rachunek. Następnie trzeba zgłosić się na policję, a potem do urzędu miasta lub gminy.
Pamiętajmy, że nie zawsze udaje się złapać oszustów na gorącym uczynku. Od lutego stołeczna policja poszukuje oszustów, którzy posługując się skradzionymi dokumentami, wzięli kredyt na blisko 5 mln złotych.