"Osoby Stanisława Rymara, Piotra Tulei i Marka Zubika nie mogą być uznane za sędziów Trybunału Konstytucyjnego" - napisał prokurator generalny Zbigniew Ziobro w swym wniosku do TK, w którym zaskarżył uchwałę Sejmu z 2010 r. o wyborze tych trzech sędziów.
Wniosek dotyczy uchwały Sejmu z 26 listopada 2010 r. w sprawie wyboru tych sędziów. Jeden z zapisów konstytucji, wskazanych jako podstawa wniosku, mówi, że "organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa". Inny głosi: "TK składa się z 15 sędziów, wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat spośród osób wyróżniających się wiedzą prawniczą. Ponowny wybór do składu Trybunału jest niedopuszczalny".
Sprawa ma już nadaną sygnaturę w TK - U 1/17.
Kadencje Rymara, Tulei i Zubika upływają w 2019 r. Uchwałę ws. ich wyboru Sejm podjął 26 listopada 2010 r.; wymienione w niej zostały nazwiska wszystkich trzech wybranych sędziów.
W grudniu 2010 r. kończyła się kadencja czterech sędziów TK - więc posłowie mogli wówczas wskazać czterech z pięciu kandydatów, nad którymi przeprowadzano głosowanie. Pozostałymi kandydatami byli wówczas: Krystyna Pawłowicz, zgłoszona przez PiS, i zgłoszony przez SLD Andrzej Wróbel. Na zgłoszonych przez PO: Tuleję głosowało 348 posłów, a na Rymara - 203, zaś na zgłoszonego przez PSL Zubika - 200. Większość bezwzględna wynosiła 191 głosów. Pawłowicz i Wróbel nie uzyskali wymaganej liczby głosów.
"Kandydatura została zablokowana, bo tego wyboru można było dokonać" - mówił wtedy szef klubu SLD Grzegorz Napieralski. Dodawał, że czuje się "absolutnie oszukany". "Ta zagrywka pokazuje, że jest to upartyjnienie TK i brak standardów" - oceniał. O głosowanie w sprawie sędziów TK pytany był wtedy również prezes PiS Jarosław Kaczyński. "To czysto partyjna instytucja, bardzo nad tym bolejemy" - odpowiedział wówczas. Ówczesny marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna mówił, że jeżeli nie zostanie wybranych czterech sędziów, wtedy na następnym posiedzeniu Izby będzie przeprowadzona procedura wyboru na wakujące miejsca.
Kandydaci na sędziów TK zostali zgłoszeni 2 listopada 2010 r. Przeciw trybowi ich zgłaszania protestowały organizacje pozarządowe. W ich ocenie zbyt krótki czas od zgłoszenia kandydatów do TK do zaopiniowania ich przez sejmową komisję (18 listopada), a następnie - do głosowania w Sejmie - uniemożliwiał przeprowadzenie monitoringu obywatelskiego.
Na wakujące miejsce 5 stycznia 2011 r. Sejm wybrał zgłoszoną potem przez PO Małgorzatę Pyziak-Szafnicką. Za jej kandydaturą głosowało wtedy 253 posłów. Z kolei kandydatka PiS - ponownie zgłoszona Pawłowicz - uzyskała 149 głosów.
TK zajmował się już sprawą ważności uchwał ws. wyboru sędziów TK. W grudniu 2015 r. grupa posłów PO (do których potem przyłączył się RPO Adam Bodnar) zaskarżyła do TK uchwały Sejmu z 25 listopada 2015 r., stwierdzające "brak mocy prawnej" wyboru 8 października przez Sejm poprzedniej kadencji pięciu sędziów TK (Romana Hausera, Andrzeja Jakubeckiego, Krzysztofa Ślebzaka, Bronisława Sitka i Andrzeja Sokali) oraz uchwały Sejmu z 2 grudnia o wyborze pięciu nowych osób w ich miejsce (Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego, Mariusza Muszyńskiego, Julii Przyłębskiej, Piotra Pszczółkowskiego).
Prokurator generalny i Sejm wnieśli o umorzenie tej sprawy przez TK. Sejm, prezydent Andrzej Duda oraz PiS podkreślali, że TK nie może badać uchwał Sejmu, bo dotyczą one indywidualnego wyboru sędziów, a TK "nie jest sądem faktów, ale prawa". PO i część prawników uważała, że TK ma prawo badać te uchwały, bo mają treść normatywną.
7 stycznia 2016 r. pełny skład TK umorzył postępowanie z powodu niedopuszczalności wydania orzeczenia (zdania odrębne złożyli Andrzej Rzepliński, Andrzej Wróbel i Zubik). Oceniając uchwały o braku mocy prawnej wyboru 5 sędziów, TK ustalił, że nie mogą być one uznane za akty normatywne. "Uchwały te należało zaliczyć do kategorii uchwał nieprawotwórczych oraz zakwalifikować je jako prawnie niewiążące" - uznał TK. Uchwały o ponownym wyborze 5 sędziów TK zaliczył do "kategorii uchwał nieprawotwórczych, przez które Sejm miałby realizować funkcję kreacyjną w odniesieniu do organów władzy publicznej", wobec czego nie mogą one zostać uznane za akty normatywne.
Rzepliński, Wróbel i Zubik w zdaniach odrębnych uznali, że TK mógł zbadać sprawę uchwał. Ówczesny prezes TK Rzepliński uznał, że uchwały Sejmu "noszą w sobie istotny element nowości normatywnej". Według niego "przejawia się to w uchyleniu mandatów wybranych sędziów, a w konsekwencji ustaleniu nowego, nieznanego konstytucji i ustawie o TK trybu wygaśnięcia kadencji sędziego oraz przewartościowaniu roli pełnionej w procesie wyboru sędziów przez prezydenta RP w przypadku uchwał z 25 listopada". W przypadku uchwał z 2 grudnia za przejaw tej normatywności uznał wybór 5 sędziów "na niewakujące urzędy, a w konsekwencji powiększenie składu TK ponad konstytucyjną liczbę 15 sędziów konstytucyjnych".
"Gdyby TK nie odstąpił od orzekania ws. 10 uchwał Sejmu, stworzyłby precedens; TK nie orzeka w sprawach indywidualnych, a te uchwały miały taki charakter" - oceniał wtedy prezydent Andrzej Duda. Zbigniew Ziobro mówił zaś, że Trybunał "umarzając skargę na rzekomo bezprawną drogę, jaką Sejm wybrał, wyłaniając sędziów, tym samym stwierdził, że jedynym organem uprawnionym, by wyrazić stanowisko, kto został wybrany przez polski parlament sędzią, jest Sejm". Ziobro oceniał, że rozstrzygnięcie TK jest też "w jakimś sensie kompromitujące dla kwalifikacji prawnych PO, która zdecydowała się skarżyć te uchwały (...) i było też kompromitacją rzecznika praw obywatelskich, który do tej skargi się przyłączył".
(łł)