Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces Samira S. Rosjanin jest oskarżony o zastrzelenie w mieszkaniu w centrum Gdańska trzyosobowej rodziny, w tym 16-miesięcznego dziecka. Do zabójstwa doszło w 2013 roku. Podczas śledztwa Samir S. nie przyznał się do zarzutów.

REKLAMA

Sąd, choć nie wyłączył jawności tego procesu, zabronił dziennikarzom nie tylko rejestrowania, ale także relacjonowania go. Uzasadnił tę decyzję tym, że relacja o wyjaśnieniach Samira S. czy zeznaniach świadków mogłaby wpłynąć na to, co przed sądem będą mówić kolejni świadkowie. Zdaniem sądu do takich sytuacji dochodziło w przypadku innych rozpraw.

Przed rozprawą obrońca oskarżonego Arnost Becka powiedział dziennikarzom, że proces ma charakter poszlakowy. Jak w każdym tego typu procesie - muszą być wypełnione wszystkie przesłanki. Ten proces jest jak ser szwajcarski - jest w nim dużo dziur. Nie wszystko zostało ustalone - mówił adwokat. Dodał, że w godz. 18-19 Samira S. nie było w miejscu popełnienia zbrodni. I na to są dowody. Oskarżony nie wiedział, gdzie mieszka pokrzywdzony i nigdy w tym mieszkaniu nie był. Niestety nie wiadomo, gdzie oskarżony był w chwili zabójstwa - wyjaśnił.

Zdaniem obrońcy, w trakcie śledztwa nie ustalono motywu zabójstwa oraz np. tego, kto i kiedy dał Samirowi S. pistolet. Wersje mogą być różne, wyjaśnienia oskarżonego należy przyjmować z wielką ostrożnością. Prokurator na początku przyjął tezę, że oskarżony jest winny i tak przez 2 lata prowadził śledztwo - dodał Becka. Jedno w sprawie jest pewne, że oskarżony jest konfabulatorem i to, co mówi, nie jest do końca prawdą. Samir żyje w swoim wyobrażonym świecie gier komputerowych, telewizji, filmów wojennych. Ma zaburzoną osobowość, co nie oznacza, że jest niepoczytalny - powiedział obrońca.

Prokurator Mariusz Marciniak powiedział dziennikarzom, że motywem zabójstwa, które zarzucono Samirowi S., był rabunek.

Ofiary zginęły od strzałów w głowę

Do zabójstwa 33-letniego Adama K., jego 30-letniej żony i ich jedynego dziecka - 16-miesięcznej córki Niny - doszło 13 marca 2013 roku wieczorem w mieszkaniu przy ul. Długiej, w centrum Gdańska. Ciała odkrył następnego dnia znajomy rodziny. Ofiary zginęły od strzałów w głowę. Ustalono, że z mieszkania zniknęły cenne przedmioty, m.in. sprzęt elektroniczny i liczne militaria z czasów II wojny światowej, które kolekcjonował gospodarz. W sumie były warte około 65 tysięcy złotych. Mężczyźnie oprócz potrójnego zabójstwa zarzuca się także kradzież i nielegalne posiadanie broni - pistoletu Walther P22, który był narzędziem zbrodni.

Zabił dziecko, bo krzyczało

Według śledczych, urodzony w Baku 34-letni Samir S. znał się z Adamem K. Podobnie jak on interesował się militariami. Tragicznego dnia Rosjanin pojawił się w mieszkaniu kolekcjonera, bo ten podjął się wyceny kordzika oficerskiego z czasu II wojny światowej. W trakcie spotkania między mężczyznami miało dojść do gwałtownej kłótni.

Z ustaleń prokuratury wynika, że Samir S. wyjął pistolet i - strzelając dwukrotnie z bardzo bliskiej odległości w głowę - zabił Adama K. W identyczny sposób zginęła żona kolekcjonera, która przybiegła, bo usłyszała strzały. Następnie Samir S. zabił jednym strzałem w głowę dziewczynkę. Mężczyzna zrobił to, bo dziecko krzyczało.

Złapany 2 dni po zbrodni

Śledczy ustalili, że tuż po zabójstwie Samir S. wrócił autobusem do Elbląga, gdzie spalił ubranie i ukrył pistolet. Dwa dni później - dzień po ujawnieniu zbrodni - został zatrzymany. Na trop mężczyzny naprowadziły policję przede wszystkim połączenia telefoniczne. W dniu, w którym doszło do zabójstwa, Adam K. i Samir S. kilkakrotnie rozmawiali przez telefon i wymieniali sms-y.

Policja znalazła u zatrzymanego Samira S. wszystkie skradzione z mieszkania Adama K. przedmioty. W trakcie przesłuchań na kilka sposobów wyjaśniał jak tam trafiły. Wśród dowodów potwierdzających udział Rosjanina w przestępstwie są m.in. wyniki badań, które wykazały obecność jego DNA na pistolecie użytym do zabójstw.

Samir S. był wcześniej karany. Kilka lat temu sąd w Kaliningradzie skazał go na 10 miesięcy pobytu w kolonii karnej za nielegalne posiadanie broni. Mężczyzna przebywał w Polsce legalnie. Miał Kartę Polaka, bo jeden z jego dziadków był narodowości polskiej. W Polsce, głównie w Elblągu, gdzie mieszkali niektórzy członkowie jego rodziny, pomieszkiwał od 8. roku życia.

(MRod)