Mężczyzna kierujący polskim autokarem, który we wtorek uległ wypadkowi w północnej Serbii, został zatrzymany na 48 godzin - poinformowała serbska telewizja RTS.
Jak poinformowała policja w Suboticy, polskiemu kierowcy zostały postawione zarzuty zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu lądowym.
Do wypadku polskiego autokaru doszło na trasie Subotica - Nowy Sad, w pobliżu miejscowości Feketić. Autobus wypadł z trasy i przewrócił się na bok. Obrażenia poniosło 20 polskich obywateli; zmarła jedna osoba.
Ambasador Polski w Serbii Tomasz Niegodzisz, który odwiedził poszkodowanych przebywających w trzech serbskich szpitalach, poinformował, że trzy osoby z najcięższymi obrażeniami są hospitalizowane w Nowym Sadzie - jest to dwóch mężczyzn, w tym jeden w stanie ciężkim, oraz 13-latka z problemami ortopedycznymi.
W kraju jest już pierwsza grupa turystów, których autokar miał wczoraj wypadek w Serbii. Do Polski wróciło dziś 25 osób. Kolejne osoby powinny wyjechać za kilka godzin z Serbii. Wszystko zależy oczywiście od decyzji lekarzy. Ranni, także ci z niegroźnymi dla życia obrażeniami zostali zatrzymani na 24-godzinną obserwację.
Dziś lekarze powinni poinformować także o stanie mężczyzny, który najbardziej ucierpiał w wypadku i ma wiele wewnętrznych obrażeń.
Zarządzające drogami w Serbii przedsiębiorstwo "Putevi Srbije" zdecydowanie zaprzeczyło doniesieniom, że przyczyną wypadku były ostre przedmioty rozrzucone na jezdni - przekazała agencja Tanjug. Przedsiębiorstwo zapewniło, że podczas regularnej kontroli, przeprowadzonej we wtorek przed wypadkiem na tym odcinku drogi, stwierdzono, iż jezdnia była we właściwym stanie technicznym i nie było na niej ostrych przedmiotów.
Autobusem jechało 50 pasażerów, w tym 27 dzieci w wieku 13-16 lat, wracających z wakacji w Grecji, oraz trzech kierowców.
Resort uruchomił dwie infolinie dla rodzin i bliskich poszkodowanych: +48 22 5238880 oraz +38 163328456.
(az)