Badania auta, którym w czerwcu w Poznaniu norweski kierowca wjechał w publiczność, nie wykazały, by przyczyną wypadku były problemy techniczne - poinformowała prokuratura. Biegły ocenił, że wina leży po stronie kierowcy. Po wypadku do szpitala trafiło 17 osób.
W trakcie czerwcowego pokazu motoryzacyjnego, zorganizowanego w ramach Gran Turismo Polonia, norweski kierowca wjechał w publiczność, raniąc przy tym kilkanaście osób. Na początku lipca mężczyzna usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, nie przyznał się do tego zarzutu.
Auto, którym poruszał się Norweg, zostało przebadane przez biegłego.
Biegły na podstawie oceny stanu technicznego pojazdu, pozostawionych śladów, materiałów filmowych, zeznań świadków stwierdził, że stan techniczny pojazdu nie miał wpływu na zdarzenie, a przyczyna wypadku leży po stronie kierowcy - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus.
Jak dodała, biegły stwierdził też, że w chwili wypadku auto poruszało się z prędkością przekraczającą 100 km/h.
Magdalena Mazur-Prus poinformowała też, że prokuratura dysponuje już kompletną dokumentacją dotyczącą stanu zdrowia wszystkich osób poszkodowanych w zdarzeniu, sporządzoną przez biegłego medycyny sądowej. Poinformowała, że podejrzany będzie ponownie przesłuchany przez prokuraturę.
Według ustaleń prokuratury podczas pokazu Gran Turismo Polonia, który odbył się 30 czerwca, kierujący samochodem marki Koenigsegg Norman M. na prostym odcinku drogi stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na prawe pobocze i uderzył w stojących w tym miejscu widzów.
(jad)