Potwierdzają się wczorajsze informacje radia RMF FM dotyczące śledztwa w sprawie śmierci nastolatka we Wrocławiu. 15-letni Filip zginął w lipcu porażony prądem na szkolnym boisku. Wewnętrzne policyjne śledztwo wykazało nieprawidłowości w postępowaniu dyżurnego policjanta – dowiedziała się reporterka RMF.

REKLAMA

Dwa tygodnie przed tragedią funkcjonariusz przyjął zgłoszenie telefoniczne. Jedna z mieszkanek Wrocławia sygnalizowała, że szkolna siatka zagraża życiu, bo jest pod napięciem. Policjant odesłał ją do pogotowia energetycznego.

Reporterka RMF FM Barbara Zielińska pytała o to zdarzenie w zakładzie energetycznym we Wrocławiu. Jak się okazało, kobieta która o płynącym przez ogrodzenie prądzie poinformowała policję, nie zadzwoniła już do pogotowia energetycznego. W zapisach zgłoszeń uszkodzeń nie ma żadnych śladów pisemnych zgłoszeń sporządzonych przez naszych dyspozytorów. Taśmy zostały przekazane prokuraturze.

Policjant, który wiedział o zagrożeniu, nie wysłał na miejsce patrolu; nie powiadomił także energetyków, a powinien. W związku z tym w najbliższych dniach prokurator zdecyduje czy postawić mu zarzuty.