To miała być bułka z masłem. Nocne włamanie do sklepu mięsnego w Bytomiu nie poszło jednak po myśli złodziei-nieudaczników, których zatrzymano na gorącym uczynku. Najpierw zawiodło rozpoznanie, a potem było tylko gorzej. Próba wdrożenia "planu B" zakończyła się dla złodziei katastrofą.
Włamanie do sklepu od frontu nie wchodziło w grę, dlatego złodzieje postanowili wejść od zaplecza. Mężczyźni liczyli się z zabezpieczeniami, więc zabrali ze sobą łomy. Niestety, to nie pomogło - zabezpieczenia okazały się solidniejsze niż przypuszczali złodzieje, którzy nie dali rady sforsować tylnych drzwi.
Rabusie postanowili zagrać va banque - zaczęli wprowadzać w życie, przygotowany wcześniej wzorem filmowych włamywaczy, "plan B". Awaryjnym rozwiązaniem miało być niewielkie okno znajdujące się obok drzwi. Tu zabezpieczeń nie było, problem jednak w tym, że nie było to okno do mięsnego, który był celem rabusiów, a innego sklepu znajdującego się obok.
Jakby tego było mało, okazało się, że okno, które zaczęli forsować zmęczeni już zapewne włamywacze, prowadzi do sklepu… całodobowego, którego obsługa zawiadomiła policję. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, zatrzymali niedoszłych rabusiów na gorącym uczynku.
W marcu pisaliśmy o spanikowanym 21-latku z Krakowa, który liczył na łatwy łup, ale się przeliczył. Nie przypuszczał, że pracownik sklepu, na który napadł , nie będzie chciał wydać łupu.Przestraszony wybiegł z budynku. Pech chciał, że trafił prosto w ręce policjantów. Sprawca napadu był tak zaskoczony, że nie stawiał oporu. Prosto z ulicy trafił do aresztu.
Niefortunne wpadki zdarzają się złodziejom regularnie. Przypomnijmy chociażby złodziejkę z Olsztyna. 27-latka napadła na jubilera, ale schwytali ją pracownicy sklepu. Kobieta chciała ukryć łup, połykając skradzioną bransoletkę. Poświęcenie na niewiele się zdało - policjanci prześwietlili jej żołądek.
Pecha miał też inny złodziej biżuterii, tym razem w Mysłowicach na Śląsku. Nie dość, że na gorącym uczynku złapała go ochrona sklepu, to jeszcze okazało się, że obrączki, które chciał ukraść, to tylko wzorniki... Z drogocennymi oryginałami nie miały wiele wspólnego.
O największym pechu może chyba jednak mówić złodziej samochodowy z Będzina na Śląsku. Do upatrzonego auta włamał się wprawdzie bez problemu, ale kiedy był już w środku, zatrzasnęła się klapa bagażnika, przez który wdarł się do środka... Z pułapki uwolnili go policjanci.