Wiek emerytalny dla obu płci to 67 lat. Będzie jednak możliwość wcześniejszej emerytury. Dla kobiet to wiek 62 lat, dla mężczyzn 65 - zapowiedział Donald Tusk na wspólnej konferencji prasowej z Waldemarem Pawlakiem. Jak dodał, projekt ustawy ws. reformy emerytalnej w ciągu trzech tygodni powinien znaleźć się na posiedzeniu rządu.
Aby przejść na częściową emeryturę, trzeba będzie mieć w stażu składkowym 35 lat dla kobiet i 40 dla mężczyzn - wyjaśniał premier. Jak zaznaczył, emerytury częściowe będą stanowiły 50 proc. wypracowanych składek, a korzystanie z nich będzie oznaczało niższą emeryturę po osiągnięciu wieku emerytalnego.
Bierzesz emeryturę wcześniej, musisz mieć świadomość, że sam ją sfinansowałeś ze swojej dożywotniej emerytury. Podjąłeś decyzję o niższej emeryturze po 67 roku - tłumaczył premier. "Częściówki" będą zależały od wysokości składki i od stażu pracy. Ważne, że takie emerytury będzie można łączyć z dalszą pracą.
Tusk nie był jednak w stanie pokazać żadnych symulacji, obrazujących, jak będzie to wyglądało w praktyce. Być może dlatego, że gdyby premier i wicepremier ogłaszali kompromis z wyliczeniami w rękach, mogłoby się po prostu okazać, że wybór większości emerytów będzie żaden - głodowa "częściówka" albo dalsza praca do 67 roku życia. Gdyby dziś ten system działał, to osoby z najniższą emeryturą mogłyby zrezygnować z pracy biorąc 400 złotych. Tusk z Pawlakiem upierają się jednak, że żadnych wyliczeń, nawet średnich, zrobić się nie da, bo jest za dużo zmiennych. Opracowanie wariantu "ile średnio" nie ma żadnego sensu i niczemu nie będzie służyło. Każdy zada to pytanie i otrzyma odpowiedź - mówił premier. I dla wielu odpowiedź ZUS-u może być bolesna i nie zostawiająca złudzeń, a wybór będzie prosty: "Muszę pracować dalej".
Ponieważ premier i wicepremier nie pokazali żadnych symulacji, przeprowadził je nasz reporter. I tak: załóżmy, że ktoś zarabia średnią krajową w okolicach 3600 złotych. Jeżeli mężczyzna przeszedłby na emeryturę w pierwszym możliwym po reformie momencie, czyli po przekroczeniu 65 lat to dostałby świadczenie na poziomie nieco ponad 750 złotych. Niestety, ta częściowa emerytura obniży kapitał wypracowany przez jego całe życie mniej więcej o 20 tysięcy złotych. W efekcie jego właściwa emerytura - dwa lata później spadnie z ok. 1600 do 1450 złotych.
W przypadku kobiet wygląda to jeszcze mniej korzystnie. Emerytura częściowa, po przekroczeniu 62 lat wyniesie około 500 złotych i zmniejszy emeryturę właściwą z nieco ponad tysiąca do 850 złotych. Trzeba jeszcze pamiętać, że warunkiem przejścia na wcześniejszą, częściową emeryturę jest staż pracy. Kobiety muszą mieć za sobą 35 lat płacenia składek, a mężczyźni 40 lat.
Nasze wyliczenia są bardzo uproszczone, tym bardziej, że nie znamy wszystkich założeń. Ale pozwalają zobaczyć, do czego ta reforma zmierza. Mimo to Tusk zapewnia, że kiedy reforma wejdzie w życie, emerytury będą bez porównania wyższe.
Zaskoczeniem jest zgoda premiera na żądanie PSL-u, by opłacać składki za czas urlopu wychowawczego. I to wszystkim kobietom, które urodzą dziecko. Jak wyjaśnił Tusk, do tej pory dotyczyło to tylko kobiet pracujących, a zostanie rozszerzone m.in. na panie prowadzące działalność gospodarczą, samozatrudnione, pozostające w systemie KRUS, a także młode matki, które nie miały szansy podjąć pracy.
Kompromis wynika z bardzo poważnego trybu konsultacji społecznych i nie jest kompromisem tylko partii politycznych - podkreślał szef rządu. Jak dodał, wspólnie z wicepremierem Pawlakiem znaleźli odpowiedź na wyzwanie związane koniecznością podniesienia wieku emerytalnego ze względu na zmiany demograficzne. Podniesienie wieku emerytalnego do 67. roku życia wiązało się z podejmowaniem trudnych decyzji i trudno było o entuzjazm do tych rozwiązań - mówił Tusk.
To porozumienie, ten kompromis w pełnym zakresie ilustruje podejście zarówno Platformy, jak i PSL. Opiera się na takim założeniu, że z jednej strony wydłużając czas pracy, z drugiej strony wprowadzamy możliwość swobody wyboru - mówił z kolei wicepremier Waldemar Pawlak. Jak przyznał, koalicjanci rozważali różne warianty i możliwości.
Porozumienie w sprawie reformy emerytalnej sprawia, że w piątek koalicja w zgodzie odrzuci wniosek o referendum.
Plebiscytu w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego domaga się Solidarność. Związkowcy chcą, by w głosowaniu Polacy odpowiedzieli na pytanie, czy są za utrzymaniem dotychczasowego wieku emerytalnego wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Wniosek o referendum poprą najprawdopodobniej kluby PiS, Solidarnej Polski i SLD. Oprócz PO i PSL przeciw będzie prawdopodobnie Ruch Palikota. Tusk oświadczył, że będzie proponował posłom PO dyscyplinę w głosowaniu przeciwko wnioskowi o referendum.
W połowie lutego Solidarność złożyła w Sejmie prawie 1,4 mln podpisów pod wnioskiem o takie referendum.
Podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat to zła decyzja rządu - twierdzą mieszkańcy Warszawy, z którymi rozmawiał reporter RMF FM. Ja bym tego nie robił w tej chwili. Ludziom i tak jest już ciężko, ciężko żyją (...) Nie jest możliwe, żeby kobieta w wieku 67 lat, zwłaszcza w takich odpowiedzialnych zawodach była sprawną pracownicą - mówią.
Emocje i sprzeciw budzi też wysokość emerytury częściowej. 50 procent nie starczy po prostu na życie, na nic nie wystarczy. (...) 50 procent to mało. Ale jeżeli mi zdrowie nie pozwoli dłużej pracować to nie będę miała wyboru - twierdzą.
W środę Tusk z Pawlakiem spotykali się dwa razy. Do pierwszej rozmowy doszło przed południem. Planowana była po niej wspólna konferencja prasowa, która jednak się nie odbyła. Po południu pojawiła się informacja, że premier z wicepremierem znów będą rozmawiać. Przekazał ją poseł PSL Stanisław Żelichowski.
Rzeczywiście przed godziną 18 ruszyła druga runda rozmów. Zakończyła się kilka minut po godzinie 20.
Koalicyjne przeciąganie liny w sprawie reformy emerytalnej trwało od wielu miesięcy. Wkrótce po listopadowym exposé premiera, w którym zapowiedział zmiany, ludowcy zgłosili kilka propozycji w tej sprawie. Pojawił się między innymi pomysł obniżania wieku emerytalnego kobiet o trzy lata za każde urodzone dziecko (ale nie więcej niż w sumie o dziewięć lat) czy dopisywania do kapitału emerytalnego kobiet 10 procent składek zgromadzonych na ich koncie w momencie przejścia na emeryturę. Ludowcy zaproponowali też inny wariant reformy - podwyższenie wieku emerytalnego o dwa lata do 2020 roku i odłożenie w czasie decyzji w sprawie dalszych zmian.
Propozycje koalicjanta nie znalazły uznania w oczach polityków Platformy. Donald Tusk sygnalizował jednak gotowość do złagodzenia reformy. Mówił o możliwości wprowadzenia częściowej emerytury dla osób po 60. roku życia, które nie będą mogły znaleźć pracy. Na taką emeryturę mogłyby jednak przejść tylko te osoby, które zgromadziłyby kapitał pozwalający na wypłatę minimalnego świadczenia, i nie mogłyby jej łączyć z pracą.