Po prawie dwóch tygodniach od wszczepienia stymulatorów mózgu, pacjenci opuszczają Szpital Uniwersytecki w Olsztynie. Wrócą tam w połowie czerwca na badania kontrolne. Lekarze do efektów eksperymentalnej metody leczenia podchodzą ostrożnie, ale drobne zmiany są już zauważalne.
Pierwszy pacjent opuścił szpital dzisiaj. Według zapowiedzi lekarzy do końca tygodnia do domów wrócą już wszyscy.
Niemal dwa tygodnie temu stymulatory zostały wszczepione 22-letniej Oli, 24-letniej Agnieszce, 20-letniej Sylwii oraz 24-letniemu Adrianowi. Operacje udały się dzięki pomocy fundacji Ewy Błaszczyk oraz współpracy z japońskimi lekarzami, którzy zapoczątkowali tę metodę leczenia.
Podsumowanie działania stymulatorów zaplanowano na połowę czerwca. Już teraz jednak można mówić o drobnych zmianach, które zostały zapoczątkowane przez stymulacje mózgu.
U wszystkich pacjentów widać, że napięcie mięśniowe zdecydowanie zmniejszyło się, więc teraz rehabilitacja jest łatwiejsza. U każdego z nich zaobserwowaliśmy też bardzo dyskretne na razie objawy kontaktu ze światem zewnętrznym. U jednej pacjentki na przykład na obchodzie zauważyłam skupienie na mojej osobie, czego wcześniej nie było i strach w oczach, kiedy do sali weszła większa liczba osób - powiedziała naszemu reporterowi dr Monika Barczewska z Kliniki Neurologii.
Profesor Wojciech Maksymowicz na razie nie chce opisywać reakcję pacjentów na stymulatory, ale jest dobrej myśli. Są pojedyncze cechy, które są podkreślane przez rodziny, np. spełnianie poleceń ściskania ręki. Musi to być jednak znaczna powtarzalność. Za ponad dwa tygodnie zapraszamy pacjentów do nas na badania - mówi profesor Maksymowicz.
Kolejne takie operacje mogą odbyć się już w lipcu. Koszt jednego stymulatora wynosi od 40 do nawet 70 tysięcy złotych.
(mpw)