Do czasu wyjaśnienia zarzutów o tuszowanie zaniechań policji w walce z najpoważniejszymi przestępstwami, wicepremier Ludwik Dorn będzie przebywał na urlopie.
W liście napisanym do premiera Dorn napisał m.in., że nie może w tej sytuacji podjąć się zadań, które Premier planował mu powierzyć. Jeżeli nie byłby Pan Premier skłonny spełnić powyżej prośby, uprzejmie proszę o udzielenie mi dymisji z funkcji Wiceprezesa Rady Ministrów - napisał dalej Dorn. Poprosiliśmy o komentarz samego wicepremiera Dorna - ale usłyszeliśmy tylko taką odpowiedź:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Skąd tyle zamieszania? Według „Rzeczpospolitej” Dorn stracił stanowisko, bo w sporze kadrowym z resortem sprawiedliwości opowiedział się za ludźmi, o których gazeta napisała, że mają niejasne powiązania ze ściganym listem gończym byłym senatorem Henrykiem Stokłosą. Chodzi o wiceszefa policji Waldemara Jarczewskiego. Wygląda na to, że Dorn musiał odejść, ponieważ bronił jakiś przestępczy układ.
Następca Dorna w resorcie minister spraw wewnętrznych i administracji - Janusz Kaczmarek nie zna oświadczenia byłego szefa MSWiA. Mówi jednak, że oskarżenia pod adresem Jarczewskiego i jego powiązań ze Stokłosą trzeba wyjaśnić: Ja nie mam żadnych informacji na temat takich związków. To oczywiście będzie podlegało ocenie, bo skoro pojawiają się takie informacje, to one będą musiały być zweryfikowane. Jarczewski w rozmowie z reporterem RMF zaprzecza oskarżeniom. Twierdzi, że mogą za nimi stać byli esbecy, których zwolnił z policji. Zapowiedział, że sprawa trafi do prokuratury i sądu cywilnego.